"Kto się nie zmaga ze sobą, musi walczyć ze światem."
Dominique i
Nataniel siedzieli w „słoneczku” i jedli naleśniki. Dominique zamówiła z
owocami a Nataniel z czekoladą.
- Mogłabyś
mi nie podbierać naleśników Dom ? – Zapytał Nataniel z błyskiem w oku.
- Możesz
mieć nadzieję. Nadzieja matką głupich, a każda matka kocha swoje dzieci –
Dominique zachichotała i podkradła chłopakowi kolejny kawałek.
- Nie susz
tak tych swoich ząbków i zwolnij trochę bo cukrzycy dostaniesz – Dominique
powiedziała coś pod nosem, zabierając jeszcze kawałek – Co tam mamroczesz ?
- Mówię do
siebie. Musze porozmawiać z kimś inteligentnym.
- Ciebie to
uzdrowicielka jednak nie upuściła przy porodzie. Ona walnęła tobą o ścianę –
Nataniel pokazał swojej towarzyszce język.
- Wiesz.. Moja mądrość mnie przeraża, ale
twoja głupota to już szczyt. I zostaw moje truskawki !
- To zastaw
moją czekoladę !
- Masz humor
i wyglądasz jak wampir, który wstał prosto z grobu i stwierdził, że jest martwy
– Dominique zjadła chłopakowi ostatni kawałek naleśnika i odsunęła swój talerz
jak najdalej się da.
- Ta
konwersacja jest poniżej poziomu.
- Żeby być
na twoim poziomie, musiałbym wykopać wielki dół i schować się na samym dnie.
- Jaka ty
jesteś dowcipna. Mam nadzieję, że głupotą się nie zaraża przez dotyk, bo
wszystkie szare komórki mi umrą.
- Za późno –
Domi poczuła strumień zimnej wody na swojej głowie.
- Jakby nie
patrzeć to ja mam różdżkę rudzielcu..
- Ja ci
zaraz dam rudzielca ! – Dominique wywaliła cały talerz naleśników z owocami na
chłopaka i wybiegła ze śmiechem z kawiarenki. Bardzo często prowadzili takie
rozmowy i rzadko kiedy rudej udawało się wygrać, ale to nic dziwnego. W końcu to Nataniel dzierżył różdżkę.
***
- Lily nie
możesz ! Przecież to twoje urodziny ! – Roxanne, jaki i cały pokój wspólny
Gryffindoru chciały zatrzymać rudą. Zorganizowali imprezę niespodziankę, a Lily
twierdziła, że ma inne plany.
- Zrozumcie,
Ann to puchonka i też ma urodziny. Nie mogę jej zostawić. Ale bawcie się ! – Alice sceptycznie przyjrzała się
dziewczynie. Była wyszykowana jak na imprezę, ładno zielona sukienka, szary
sweterek, włosy w lśniących falach i idealny makijaż.
- Kłamie –
Szepnęła Alice kiedy dziewczyna zniknęła za portretem a zabawa się rozpoczęła.
- Zauważyłam
– Stwierdziła Ana.
- To nasza
przyjaciółka ! Musimy się włamać do pokoju wspólnego puchonów ! – Stwierdził
Lucas.
Całą
szóstką, bo cudem wyciągnęli Michaela, ruszyli. Gdy doszli na miejsce,
dowiedzieli się, że nikt nie wchodził do tego pokoju od co najmniej dwóch
godzin. Nieszczęśliwi wrócili do PW Gryffindoru i rozeszli się do dormitoriów.
Nie mieli ochoty na zabawę.
- Nie wiem
jak wy ale ja rzucam kameleona i wybadam kiedy wróci ! – Anastasia ubrana w
piżamę w kotki, zasłoniła kotary swojego łóżka i rzuciła na siebie trzy
zaklęcia. Zrobiła to niewerbalnie więc dziewczyny patrzyły tam, gdzie przed
chwilą stała.
- Ja też
chcę ! Rzucisz na mnie te zaklęcia ? – Zapytała szybko Roxy i po chwili jej też
nie było widać.
- No to
zarywamy nockę ! – Rzuciła wesoło Alice i niewidzialna usiadła na
sofie-parapecie. Z kolei Ana i Roxy usiadły razem w rogu na kanapie i
plotkowały cicho. Niewiele osób wie, ale dziewczyny przerobiły swoje
dormitorium. Po pierwsze powiększyły je dwa razy, potem ustawiły na
podwyższeniu łóżka. Stały blisko siebie więc nie zajmowały dużo miejsca. Potem
przerobiły dwa parapety na wygodne kanapy przy oknach. Znalazły podłączenie do
magicznego systemu dymnego i wyczarowały kominek. Wokoło niego ustawiły kilka
foteli i kanap, oraz mały stolik. Pod drugą ścianą stała podwójna toaletka z
wygodnymi fotelami i mnóstwem kosmetyków. W rogu wisiały cztery bujane fotele.
Był to krzyk mody w czarodziejskiej społeczności. Na podłodze, leżały perskie dywany, a wielkie biurko do
odrabiania zadań było zawalone gazetami dla młodych czarownic.
Dziewczyny
cierpliwie czekały i dopiero koło pierwszej w nocy do pokoju weszła cicho Lily.
Pierwszym co zrobiła było wyciszenie łóżek swoich współlokatorek, potem usiadła
na jednym z dywanów i zaczęła głęboko oddychać. Dziewczyny zobaczyły, że ma rozmazany
makijaż i porwaną sukienkę. Roxy chciała się ujawnić ale Ana ją powstrzymała.
Ruda uspokajała się jakiś czas, a później podeszła do toaletki i wyjęła maść na
siniaki Roxanne. Brunetka grała w drużynie domu jako ścigająca i
niejednokrotnie potrzebowała tego specyfiku.
Tymczasem
Lily zdjęła sweterek i dziewczyny mogły zobaczyć, czerwone ślady rąk na bladych
ramionach przyjaciółki. Dziewczyna z cichym westchnieniem posmarowała policzek,
szyję, ramiona i jedną nogę a potem odstawiła maść. Szybko wytarła rozmazany
makijaż i różdżką zmieniła strój na piżamę a potem poszła spać. Anastasia
zdjęła zaklęcia ze zszokowanych dziewczyn i również zszokowana położyła się na
łóżku.
Po zarwanej
nocy dziewczyny siedziały na śniadaniu. Lilyanne znowu gdzieś znikła a
dziewczyny podzieliły się tym co widziały razem z chłopakami. Dyskutowali o
tym, kiedy podeszła do nich Vivienne, była to ich dobra koleżanka. Była
Krukonką i to na tym samym roku. Wcisnęła się między dziewczyny i zaczęła mówić
- Wiecie,
dzisiaj szłam z Alanem na śniadanie i natknęliśmy się na Lilkę. Wyglądała jakby
płakała i była w kiepskim stanie. Pytałam co się stało, to stwierdziła, że nie
mój zakichany interes i gdzieś pobiegła, ja nie wiem co się z nią dzieje.
- Mu same nie
wiemy.
- Słuchajcie
! – Do miejsca gdzie siedzieli podszedł James a za nim jak cień ciągnął się
jego i Lily brat, Albus – Albusik twierdzi, że w jego zacnym Hufflepuffie nie
ma żadnej Ann.
- Witam
Gryfoniaków – Kolejnym gościem przy ich stole okazał się Malfoy i jego świta –
Mamy ciekawe informacje o waszej przyjaciółeczce..
- A
tłumacząc na ludzki język, martwimy się o waszego rudzielca – Stwierdziła
dziewczyna za nim. W jej głosie wcale nie było wyższości, co było lekko dziwne.
W końcu odwieczne wojny między tymi dwoma domami były szeroko znane. W pewnym
momencie w głowie Michaela zaświtał pomysł.
- Słuchajcie
! – Rzucił zaklęcie, żeby tylko oni słyszeli co mówi – Zbierzcie ze swoich
domów zaufane osoby od piątej klasy wzwyż, chodzi o takie, które chcą walczyć
przeciwko temu psycholowi, a nie ufają ministerstwu. Spójrzcie.
Na stole
wylądowała gazeta z obszerną listą nazwisk ludzi, którzy zginęli w minionym
tygodniu i z małą notką, że każdy kto ukończył piętnaście lat może używać magii
poza Hogwartem i w razie zagrożenia teleportować się. A licencję można zdawać w
wieku szesnastu lat i będą z tego kursy.
- Zbierzcie
ludzi i bądźcie dzisiaj w pokoju życzeń o 16. Każdy wie gdzie to jest, ja muszę
coś załatwić. Po spotkaniu zajmiemy się sprawą Lily. Jakby co to bolała mnie
głowa i jestem u szkolnej uzdrowicielki !
Michael
zostawił zdziwionych kolegów i koleżanki i pobiegł w stronę lochów, szybko
rzucił na siebie zaklęcie kameleona i błądził ciemnymi korytarzami. Gdy dotarł
do portretu człowieka o ziemistej skórze i czarnych tłustych włosach, zdjął z
siebie zaklęcie i odchrząknął.
- Jak mogą
tak traktować bohatera wojennego ? Gdyby nie pan, to jasna strona mogłaby sobie
już dawno gnić w ziemi.
- Co ty
możesz o tym wiedzieć smarkaczu ? – Severus Snape wydawał się jednak
zaintrygowany.
- Czy „Z
Voldemortem przez wojnę” mówi coś panu, w sumie niezłe ziółko z pana było za
czasów pierwszej wojny. W każdym razie mamy kolejną, o czym pan pewnie wie.
- Nie
interesuje mnie to. A gdybyś się przyłożył do czytania półgłówku, to drżałbyś
na samą myśl o mnie.
- Widzi pan,
wiem o panu wiele, był pan wspaniałą osobą. Ale jedno nas łączy. Pana Lily
zginęła a moja Dominique zaginęła lub zginęła – Widząc zainteresowanie portretu
opowiedział cała historię.
- I tak nie
wiem po co tu przyszedłeś, co ja mogę zrobić ?
- Jest pan
jedynym portretem któremu możemy zaufać.
- Nikt cię
nie nauczył, że nienależny ufać podwójnym szpiegom ? – Zironizował legendarny
postrach Hogwartu.
- Będzie pan
strzegł wejścia do kwatery głównej lepszego zakonu feniksa, któremu zmienimy
nazwę i wszystko inne ?
- Mam dwa
warunki. Pierwszy, ukradniecie z gabinetu dyrektora mój obraz, nie chcę i nie
zasługuje by tam wisieć. A potem powiesicie go w kwaterze i będę wam doradzał.
Pasuje ?
-
Oczywiście.
Mike modlił
się, żeby nikogo nie było na korytarzach. Gdy niezauważony dobiegł na siódme
piętro osunął się po ścianie i odetchnął.
- Słaby czas
i kondycja –Stwierdził Portret- Wieszaj
mnie już.
Chłopak bez
słowa zniszczył łąkę, która została tam powieszona i zawiesił mistrza
eliksirów.
- Dzisiaj
pierwsze spotkanie. Jak ich sprawdzę, to przyprowadzę tutaj. Mam nadzieję, że
zapamięta pan wszystkich i obejdzie się bez głupich haseł.
- Wątpisz we
mnie bachorze ? Teraz.. miłego włamania.. I użyj magicznej listy.
- Dziękuję
panu.
Michael z
nałożonym zaklęciem kameleona przechodził obok gabinetu dyrektora kiedy ten
wybiegł i popędził w stronę wierzy astronomicznej. Mike widząc otwartą drogę do
gabinetu skorzystał z okazji i wbiegł. Chociaż miał na sobie zaklęcie, to był
pewien, że jeden siwobrody dyrektor wodził za nim wzrokiem. Szybko chwycił
portret Severusa i zdziwiony swoim szczęściem popędził na siódme piętro.
- Miałem
nadzieję, że skorzystasz z okazji. Właź.
Chłopak zawiesił
w Sali konferencyjnej portret, pożegnał się grzecznie i poszedł przygotować
magiczną listę i łańcuszki, które krążyły w jego głowie już kilka miesięcy.
Chwilę przed
16 do pokoju życzeń zaczęli schodzić ludzie. Pierwsi byli bliźniacy, za nimi przyszły
jakieś Krukonki z Viv. Gdy wszyscy już przyszli i posiadali lub stali na środek
wyszedł Michael. Skupił się i obok niego pojawił się stolik z piórem i kartką.
- Cześć
wszystkim. Jesteście tu, ponieważ chcecie walczyć z Czarnym Lordem, prawda ? –
Widząc potakujące gesty kontynuował – Jak zauważyliście są tutaj ludzie ze
wszystkich domów. To dobrze, ponieważ przyda nam się ta sławna odwaga Gryfonów,
spryt Ślizgonów, mądrość Krukonów i lojalność Puchonów. Ale nie chodzi tu o
podziały na domy, musimy stać się jednością. Od razu powiem wam, co was czeka,
jeszcze możecie wyjść. Czy jesteście gotowi na narażanie życia ? Na
zaniedbywanie szkolnych obowiązków. Kłamanie, by nas nie wydać. Zjednoczenie
się. Na walkę twarzą w twarz z wrogiem ?
Ludzie
patrzyli po sobie, ale z każdą wymienioną rzeczą na ich twarzach pojawiała się zaciętość.
- Dobrze.
Niech teraz każdy, samodzielnie lub w grupkach podejdzie, wpisze się na tą
listę i najlepiej się przedstawi lub powie coś o sobie. Ja jestem Michael
Parret, Gryfon z piątego rocznika.
Wpisał się i
za nim podeszli bliźniacy.
- Ja jestem
Lucas Lons, a to jest Matthew Lons, dom i wiek tak jak Mike – Wpisali się i
usiedli.
- Roxanne Weasley, Lilyanne Potter, Alice Carot, Anastasia
Longbottom. Piąty
rocznik, Gryfonki – Roxy szybko przedstawiła siebie i swoje przyjaciółki.
- Scorpius
Malfoy, Tony Nott, Kathy Volen, Eric Dowes, Ślizgoni i Ślizgonka, rocznik
szósty – Blondyn o szarych oczach przedstawił siebie, Bruneta o piwnych oczach
i ciemnej karnacji, Śliczną brunetkę z nogami do nieba i błękitnymi oczami oraz
bladego chłopaka o szaro-srebrnych włosach i czarnych oczach.
- Elizabeth
Candes i Becky Moraus, dom i wiek tak jak poprzednicy – Dwie dziewczyny o
brązowych włosach wyszły na środek. Elizabeth z dużymi brązowymi oczami i Becky
z mniejszymi ale zielonymi.
- Connie Malfoy, Vivienne Callis, Niklaus Wood i Nathan
Weels. Krukoni, rocznik
piąty – Drobna, pewna siebie blondynka z włosami do ziemi i wielkimi błękitnymi
oczami pierwsza podpisała listę, po niej podeszła Viv czyli czarnowłosa,
brązowooka wysoka dziewczyna oraz brązowowłosy chłopak z orzechowymi oczami i zielonooki blondyn.
- Hugo Weasley, Connor Creevey i Ashley Thomas. Puchoni, rocznik piąty – Rudowłosy chłopak,
ciemny blondyn z piwnymi oczami i mysia blondynka o wielkich zielonych oczach szybko
podpisali listę.
Potem
podeszła duża grupa Puchonów, Dziewczyna, brunetka z szarymi oczami, brunet z
czarnymi oczami, który wyglądał groźnie, brązowooki chłopak z dużymi oczami
koloru avady i blondyn o zielono-szarych oczach. Wszyscy wyglądali na
zdeterminowanych. Podpisali listę i odwrócili się do reszty – Eleanor Hills,
George Volen, Albus Potter i Ethan Feelish. Puchoni, rocznik szósty – brunetka walnęła
lekko w ramię bruneta – I Puchonka. Od kiedy Puchonki są takie agresywne ? – To
rozładowało atmosferę i wszyscy zaczęli chichotać i szeptać między sobą.
- Czas na
Gryfonów. Dokładniej rocznik siódmy – Na
środek wyszła czwórka chłopaków i dziewczyna. Tak jak siostra była brunetką z
szarymi oczami. A kolei Fred podobnie jak Luke byli rudzi, pierwszy z
orzechowymi oczami jak James i Cameron, a drugi z błękitnymi. James z czarnymi
rozczochranymi włosami a Cameron z
brązowymi – Równie agresywna jak siostra
Judith Hills. Luke Modern, James Potter, Fred Weasley i Cameron Wood !
- Rosanne
Wealsey i Melanie Smith, Szósto- roczne Gryfonki !
- Po prostu
Rose – Mruknęła dziewczyna z dużymi brązowymi
oczami i burzą rudych włosów.
- Szczegół –
Ciemna Blondynka z Granatowymi oczami pociągnęła rudą powrotem na miejsca.
- Szósty rocznik.
Krukoni. Melody Weels, Isabelle Weels i
Caleb McLaggen – Dwie identyczne dziewczyny podeszły do listy a za nimi z
szerokim uśmiechem poszedł brunet o niebieskich oczach. Dziewczyny miały
nienaganne sylwetki, długie czarne włosy i czarne oczy, obie tak jak chłopak
były blade, można by ich wziąć za jakąś sektę.
- I na
koniec najlepsze ! Hope Marissial i Maxxie Smith ! Ślizgoni z piątego roku – Blondynka z
morskimi oczami i wysoki brunet jako ostatni podpisali listę.
Po
podliczeniu wyszło łącznie 37 osób. 8 Ślizgonów, 7 Krukonów, 8 Puchonów i 14
Gryfonów.
- Przepraszam
was, ale muszę to zrobić – Michael stuknął różdżką w listę i wszystkie nazwiska
zabarwiły się na zielono, odetchnął z ulgą i uśmiechnął się – Teraz zapraszam
do naszej kwatery głównej !
Wszyscy
ostrożnie wyszli z Pokoju Życzeń i przeszli kawałek do portretu Snape’a.
Poznajcie Profesora, pewnie wielu zna go z opowieści, bo oczywiście na Historii
Magii jest to temat tabu. W każdym razie profesor będzie wpuszczał jedynie nas,
nikogo innego – Portret uchylił się i weszli do byłych kwater Anastasii, Michael
zaprowadził ich do sali narad, jak ją nazywał. Było to wielkie pomieszczenie z wielkim
stołem.
- Pierwsza
rzecz.. To nazwa, musimy się jakoś nazywać. Pomysły ? – Michael stanął u
szczytu stołu.
- Ślizgoni i
reszta – Zaśmiał się Malfoy.
- Gryfoni i
reszta – Dopowiedział Fred.
- A może Biali,
stowarzyszenie białych i tyle. W końcu walczymy z CZARNYM panem, więc biali
będzie ok – Zaproponowała Connie.
- Dziewczyna
dobrze mówi. Nawet jak wam się wymsknie, to możecie łatwo skłamać – Rozległ się
głos z Portretu.
- Więc
BIALI. Kolejna sprawa to – Mike płożył na stole mały kufer i wyjął jeden srebrny
łańcuszek z zawieszką – lwem. Założył go na szyję i potarł, w jednej chwili
stał się niewidzialny a po chwili pojawił się znowu tylko trochę dalej. Znowu
potarł i wisiał przy suficie, gdzie przyczepiła się zawieszka – Lucas, rzuć we
mnie jakimś zaklęciem – polecił, gdy stał już pewnie na ziemi. Luc wykonał
polecenie, a zaklęcie odbiło się – Ten łańcuszek ma jeszcze funkcję świstoklika
i można w nim schować zmniejszoną zapasową różdżkę. Działa na zasadzie
myśl-dotyk. Myślcie.. Chce byś niewidzialny i pocieracie zawieszkę.
- Czemu są z
lwem ? – Zapytała Kathy.
- Są we wszystkich
wzorach i można sprawić, żeby były niewidzialne. Więc nie będzie problemu – Chwilę
później wszyscy mieli na szyjach odpowiadające ich domom naszyjniki – Jest jeszcze
najważniejsza opcja. Przekazywanie wiadomości – Potarł i powiedział „Pasują wam
łańcuszki, biali ?” i każdego łańcuszek rozgrzał się – Możecie odsłuchać wiadomość
normalnie, lub przybliżyć do ucha, żeby nikt inny jej nie usłyszał. Używajcie
ich w razie niebezpieczeństwa. Będziemy się przez nie też komunikować co do dat
spotkań. Ach.. Można wysyłać wiadomość tylko do jednej osoby, do kilku, lub do
wszystkich. Teraz proszę Anastasię, żeby omówiła inne metody nauki animagii i rozdzieliła
pomieszczenia do renowacji.
- Jak pewnie
wiecie, czarodzieje próbują się zmienić nie wiedząc, lub tylko domyślając się w
jakie zwierze będą się zmieniać. Jeśli jednak to wiemy, to nauka jest banalnie
prosta i krótka, aczkolwiek niebezpieczna. Możecie teraz spróbować.
Wymieniajcie wszystkie znane sobie zwierzęta, wyobrażając sobie swoje zwierzęce
ja. Jeśli poczujecie coś takiego jak przy wybieraniu różdżki to znaczy, że to
wasze zwierze, jeśli go nie znajdziecie, to będzie wam potrzebny ten eliksir,
ale mamy go tylko dziesięć fiolek. Spróbujcie.
Słychać było
nazwy różnych zwierząt i czasem okrzyki radości lub jęki zawodu. Po jakiejś
godzinie 29 osób już wiedziało a 8 nie, wypiły eliksir i na ich twarzach
pojawiło się zdziwienie a potem radość.
- Skoro tak
to zajmiemy się tym na następnym spotkaniu, na razie oswójcie się z nimi.
- Czy animagia nie jest nielegalna, w każdym razie bez nadzoru ? – Zapytała Molly.
- Wszystko
co tu robimy jest nielegalne. W każdym razie jeśli chodzi o pomieszczenia to znajduje
się tu Sypialnia, sala zebrań, czyli to gdzie jesteśmy, biblioteka, salon,
pokój treningowy, wielka łazienka i coś na kształt łąki do medytacji i wyciszenia,
są też jedne zamknięte drzwi, ale nie wiem co za nimi jest. Większość pomieszczeń
jest brudna i trochę starodawna więc podzielmy się tak. Sypialnią i toaletą –
zajmą się siódme roczniki. Łąką i pokojem treningowym – szóste roczniki. Salą
zebrań, biblioteką i salonem – piąte roczniki. Zależy mi na tym, żeby w
sypialni dorobić więcej łóżek. A i czas pływnie tu dwa razy wolniej. Jak któraś
grupa skończy, niech się zajmie fontanną lub kończy na dzisiaj. Do góry głowy !
To w końcu nasza kwatera !
===
Eee.. Trochę długi. Jak chcecie krótsze to piszcie, a jak takie to.. też piszcie O_O