środa, 20 lutego 2013

23. Ja cię normalnie zaduszę !


"Przy­jaźń jest niewątpli­wie naj­sku­teczniej­szym le­kiem na cier­pienia za­wie­dzo­nej miłości. "


Dominique siedziała po turecku w swoim pokoju i starała się skupić. Wokoło porozrzucane były notatki, połamane pióra i księgi.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić ? – Poczuła na karku gorąca powietrze i podskoczyła.
- Miałeś mnie nie straszyć Nat..
- Ja wcale się nie skradałem Dom..
- Nataniel !
- Dominique !
- Muszę się skupić. Wiesz, że to moja jedyna nadzieja – Dziewczyna była już tu kilka tygodni, w każdym razie przytomna była kilka tygodni.  Ciężko było znaleźć Dominique i Nataniela oddzielnie ale dziewczyna ciągle obwiniała się o wiele rzeczy i nie mogła poradzić sobie z przeszłością.
- Chcesz to zrobić ? Wiesz, że uciekanie od przeszłości sprawia, że wraca ze zdwojoną siłą. A to niebezpieczna magia.
- Przemyślę to. Mógłbyś przynieść nam obiad ze słoneczka ? – Dziewczyna uśmiechnęła się słodko – Zdam się na ciebie.
- Co ty ze mną robisz, a myślałem, że rude nie są wredne - Chłopak westchnął teatralnie i uniknął lecącej księgi, pokazał rudej język i wyszedł.
Dziewczyna szybko oczyściła umysł i skupiła się, w myślach utworzyła masywny kufer dokładnie dobierała wspomnienia i zamykała je w kufrze, w wyniku czego usunęła z pamięci prawie całe życie, zostawiła tylko suche informacje i zarys faktów. Potem skupiła się na słowie „Morticia” było to pierwsze imię Mony ale ona używała drugiego. Miała pewność, że nikt w jej towarzystwie go nie użyje, sama poznała je przypadkiem. Gdy jej mentalny kufer zatrzasnął się dziewczyna poczuła rozdzierający ból głowy, jak przy dziesięciu cruciatusach. Łzy napłynęły jej do oczu i musiała zgryźć wargę do krwi żeby nie krzyczeć. Po kilku minutach straciła przytomność.
Właśnie ten moment żeby wrócić wybrał sobie Nataniel. Gdy tylko zobaczył zakrwawioną, bladą i nie ruszającą się dziewczynę zaczął wołać Monę, kobieta wpadła do pokoju i zaczęła jeździć różdżką nad ciałem dziewczyny, oświetlając je złocistym blaskiem.
- Jestem z niej dumna. Udało jej się, jest wyczerpana, będzie spała kilka dni.
- Miała poczekać, wiedziała, ze to cholernie niebezpieczne..
- Nataniel, język..
- Nienawidzę jej ! – Wyszedł trzaskając drzwiami. Mona westchnęła i rzuciła jeszcze jedno spojrzenie dla rudej, wiedziała czemu ta dziewczyna to zrobiła. Wiedziała też, że między tą dwójką coś się dzieje, wiedziała też, że było to bardzo delikatne. Bała się, że właśnie to zniszczyli. Dziewczyna miała kilka blizn na twarzy ale jeszcze więcej na reszcie ciała, bez wątpienia była bardzo śliczna. Mona westchnęła, widziała, że dziewczyna usunęła z pokoju i ubikacji wszystkie lustra, najprawdopodobniej nawet nie widziała większości swoich blizn, do tego ta mentalna ucieczka i przełamanie różdżki. Chciała potrząsnąć tą dziewczyną i powiedzieć, że to na nic ale nie chciała jej niszczyć. W pewnym momencie dziewczyna zaczęła się rzucać po łóżku, Mona wyszła z pokoju, a gdy tylko to zrobiła Nataniel podszedł do dziewczyny i położył się obok.
- Będzie dobrze ruda – Pogłaskał dziewczynę po policzku i jedna samotna łza spłynęła po jego policzku.
***
Michael biegł właśnie do dormitorium dziewczyn, wiedział, że powinien być na rozmowie z myśl uzdrowicielem ale to co znalazł w bibliotece było przełomem. Szybo rzucił zaklęcie na schody i wpadł do pokoju. Czuł się już znacznie lepiej niż kilka tygodni temu, te rozmowy z uzdrowicielem tylko go męczyły. Wydał z siebie okrzyk radości kiedy zobaczył pusty pokój, w ramie smacznie spała sobie Anastasia.
- Ana ! Zbudź się !
- Nie męcz mnie Mike, spałam – Dziewczyny powiesiły jej portret z pokoju w efekcie czego Anastasia nauczyła się wiele o współczesności. Czasem używały też jej starych komnat, jak miały za mało czasu.
- Chcesz wyjść z tego obrazu czy nie ?
- Oczywiście – Oczy blondynki zaświeciły się.
- Pamiętasz klątwę jaką Salazar cie potraktował. Inkantację i ruch różdżką ?
- Intra se esse poena carceris dolore magna saeculorum ( z łac. Karą jej będzie w ramach uwięzienie, przez wieki wielkie cierpienie ) a ruch taki –Dziewczyna wykonała palcem ruch jakby malując w powietrzu znak nieskończoności.
Michael zapisał to na kartce i chwilę coś skrzętnie przepisywał apotem spytał:
- W którym miejscu i w którą stronę uczynił znak ?
- Od środka w lewo i w górę..
- Czyli w prawo i w dół – Skończył notować a do dormitorium wpadły dziewczyny.
- Michael, miałeś być na spotkaniu z myśl uzdrowicielem a nie bombardować Anę pytaniami z numerologii..
- Siądźcie sobie i bądźcie cicho, albo najlepiej wyjdźcie – Powiedział Mike zimnym głosem. Nie było to nic nowego, ponieważ od czasu próby samobójczej strasznie zamknął się w sobie. Do tego nasilające się porwania i ataki czarnego lorda, dobijały wszystkich obywateli.
- Ale Mike..
- To się ociera o czarną magię, jeden zły ruch i ja nie żyję, Ana nie żyje i wy nie żyjecie.  Dla mnie to na rękę ale na was mi zależy więc cicho ! – Odetchnął głęboko i wyciągnął przed siebie różdżkę, ruszył nadgarstkiem w dół i zaczął czytać z kartki– muroluceas angam erolod sirecrac aneop esse es artni.
Gdy tylko skończył ostanie słowa z inkantacji złoty promień wystrzelił z jego różdżki i uderzył w obraz. Usłyszeli krzyk i po chwili przez zaskoczonymi dziewczynami leżała Ana i obok niej Michael. Chłopak wstał i podał dłoń dla lekko nieobecnej Anastasii.
- No nie udało się – Widząc nierozumiejące spojrzenia koleżanek wyjaśnił – Umrzeć na wskutek pomyłki. A teraz mamy trochę pracy, znaczy wy macie. Zostawiam wam Anę, pomórzcie jej się wbić w jakieś ciuchy z tych czasów a ja skoczę do Jeroma i wyjaśnię mu sytuację, przyjdźcie do jego gabinetu.
Dziewczyny  od razu wzięły się do pracy, Roxy zmierzyła dziewczynę i uznając, że najbardziej podobny rozmiar ma właśnie ona, poszła skompletować jaj ubrania, Ali poleciała przygotować dziewczynie kąpiel,  a Lily rozplątywała jej ciasny kok. Miała długie blond włosy do pasa, które lekko się kręciły.  duże jasno zielone oczy i niewielkie ale pełne malinowe usta.  
- Ale ty jesteś podobna do Alice, za to figurę masz nienaganną jak Roxy i odmieniona Do.. Domi.
- Dalej nic nie wiadomo ? – Zasmuciła się blondynka, która ciągle wszystkiego dotykała i była oszołomiona.
- Nie.. A teraz leć się kąpać, Ali ci wszystko wytłumaczy – Zaśmiała się Lily. Po stosunkowo niedługim czasie blondynka wyszła z mokrymi włosami.
- Nie mam różdżki- Wyjaśniła. Roxy wysuszyła jej włosy i dała nową bieliznę i ubrania. Gdy tylko wróciła ubrana w rurki i zieloną bluzkę dziewczyny zgodnie stwierdziły, że jest śliczna. Rzuciły na nią zaklęcie kameleona i pospieszyły do gabinetu Jeroma. Na miejscu czekał na nich Neville, Luna i ich dzieci.
- Będą wam towarzyszyć na zakupach dla panny.. Anastasii. Trzeba zmienić ci nazwisko i wybrać tymczasowych opiekunów.
- My możemy, to nie problem. Po prostu jutro pójdziemy z nią do ministerstwa. Chyba, że nie chce.. – Neville zarumienił się. A potem wymienił uśmiechy z Luną.
- Oczywiście, że bym chciała.. Ale nie będziecie się mnie wstydzić.. ?
- Oczywiście, że nie kochana. Jesteś do mnie nawet podobna, tylko przez to nargle mogą się ciebie czepiać- Powiedziała nieprzytomnym głosem Luna.
- A więc załatwione – Ucieszył się Neville – To są nasze dzieci i przy okazji niedługo twoje rodzeństwo. Dominic i Alyssa.
Dwójka dzieci wyglądających na jakieś cztery – pięć lat pomachało do dziewczyny. Mała brunetka była lekko pulchna, z brązowymi lekko zamglonymi oczami, uśmiechała się szeroko i sprawiała wrażenie jakby nie mogła ustać w miejscu. A obok chłopiec, wyższy i szczuplejszy, z blond włosami, miał rozmarzony wzrok i był spokojny.
- Ja.. Ja dziękuję wam..- W oczach Blondynki zalśniły łzy.
Teraz uważajcie.. W popiele mogą być porpielki oczne, strasznie szczypią oczy a ty kochanie - Tu zwróciła się do Any – Uważaj na nargle. Chociaż myślę, że jesteś bardziej w typie okropieńków, one są okropne, małe wredne i plączą wszystko, włosy.. język..
Wszyscy patrzyli w rozbawieniu na kazanie blondynki, potem weszła do kominka i przeniosła się a za nią cała reszta. Dziewczyny biegały od sklepu do sklepu, tu kupując różdżkę, tu książki, tu szaty. Po godzinie Michael miał dość i podszedł do swojego profesora, który siedział w małej kawiarence i popijał kawę.
- Wolne ? Eee.. Panie profesorze.
- Oczywiście, mów mi Neville. Tylko nie na lekcjach, bo i tak mam mało szacunku.
- Wcale nie pr… Neville. Tez się już zmęczyłeś ? – Zapytał chłopak i spojrzał w szarawe niebo.
- Tak. Niestety to nie koniec.
- Prof.. Ech no.. Neville.. Powiedz mi czy przy pierwszej wojnie też tak było ? Widzę, że na pokątnej jest inaczej, ciszej, mniej ludzi. Cmentarze są powiększane, w ministerstwie panika..
- Było gorzej, na tej wojnie też będzie. Tak mi was żal.. Będziecie musieli nieść piętno wojny. Powinniście być szczęśliwi !
- Wy nie byliście, jak my możemy ? – Chłopak wyglądał na zasmuconego – A najgorsze jest to przez co przeszła, lub musiał przechodzić Dominique.
- Kochasz ją. Widziałem, że nawet nie spojrzałeś na Anę, a jest piękna dziewczyną – Neville przyjrzał się chłopakowi uważnie.
- Całym sercem, podobno się zmieniła a ja nawet jej nie widziałem – W oczach blondyna pojawiły się łzy.
- Byłem na wigilii , ty naprawdę nie widziałeś jej odmienionej i tak ja kochasz ? Pokażę ci coś – Nev wziął kartę dań i stuknął w nią różdżką, już po chwili była całkowicie biała, potem wyjął z głowy nic wspomnień i położył na białej karcie – To mój nowy sposób, lepiej, żeby nikt go nie znał – Podał chłopakowi kartę.
Michael oglądał w zdumieniu jak Dominique się zmieniła, była piękniejsza ale też smutna. Nie było w niej tej dawnej radości. Witała się ze wszystkimi, wymieniała uprzejmości i promieniowała pięknem. Gdy wspomnienie się skończyło spojrzał ze smutkiem na swojego profesora.
- Później już poszliśmy. Bo Alyssa była śpiąca, zresztą Nick nie był lepszy.
- Dziękuję. Ale już chyba idziemy – Wskazał na dziewczyny zmierzające do gospody z kominkiem.
- Chodźmy i trzymaj się Michaelu.

***
Obudziła się z bolącą głową ale czuła obok siebie dziwne ciepło. Spojrzała w bok i zobaczyła Nataniela, na jej ustach pojawił się uśmiech. Pogładziła chłopaka po policzku i spojrzała na zegarek. Była 4 nad ranem więc nic dziwnego, że spał. Zawsze spali razem, bo przy nim ruda nie miała koszmarów. Nie wiedziała jak kiedyś radziła sobie bez niego, wytężyła umysł ale na nic. Spokojnie przypominała sobie zastosowania smoczej krwi ale nie przeszłość. Potem przyszło zrozumienie, udało jej się ! Uśmiechnęła się szeroko i delikatnie wyplątała z pościeli, zarzuciła na siebie perłowy szlafrok i wyszła z pokoju. Powoli szła przez śpiące miasto i myślała, jakby ktoś ją zobaczył pewnie dostałby zawału. Usiadła na wzgórzu i oglądała wschodzące słońce.
- Czemu to zrobiłaś ?! Po co to zrobiłaś ? Miałaś na mnie poczekać ale oczywiście musiałaś być mądrzejsza ! A ja ci ufałem. Nie wiem.. Myślałem, że coś dla ciebie znaczę. Ale się myliłem – Zimny głos Nataniela podziałał na nią mrożąco. Dopiero teraz poczuła chłód poranka i zadrżała.
- Musiałam. Nie zrozumiesz tego.
- Chciałbym zrozumieć – Chłopak usiadł obok dziewczyny i schował twarz w dłoniach.
- Nie musisz, teraz już wszystko będzie dobrze – Dominique złapała jego ręce i odciągnęła od jego twarzy, a potem się zaczęła się bawić palcami jednej z jego dłoni.
- A spróbowałoby być inaczej.. ruda – Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i cmoknął dziewczynę „niefortunnie” trafiając w usta.
- Ja co zaraz dam pięknisiu ! - Dziewczyna ze śmiechem zaczęła szukać swojej różdżkę, ale po chwili doszło do niej, że jest na straconej pozycji – Nie zrobisz tego.
- Aquamenti ! – Dziewczynę oblał strumień wody.
- Ja cię normalnie zaduszę ! Zajem ! Naślę sklątki ! Zakopie w ogródku ! Wykopię ! Wskrzeszę ! Uduszę ! Poćwiartuje ! I znów zabiję !
- Ej rudaa.. to dużo pracy.. – Chłopak ze śmiechem skończył oblewać dziewczynę wodą. Domi w akcie zemsty przytuliła się do niego, żeby go zmoczyć. Zdziwiony Nataniel poleciał w tył i razem z rudowłosą leżał na ziemi. Przyjrzał się dziewczynie była mokra, potargana, cała w ziemi i błocie, ale dla niego była piękna. Nachylił się, żeby ją ponownie pocałować ale wyrwała mu się.
- Jestem pracowita – powiedziała z diabolicznym uśmieszkiem i uciekła do miasteczka. 
***
Jeśli czytasz to napisz "czytam" :> Proszę was. 

6 komentarzy:

  1. Ale ona kiedyś wróci do Mike? :c
    Żal mi tego chłopaka .. on tak ją kocha <3333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i czekam na następny <3
    Trochę rozumiem Domi, ale mam nadzieję, że jednak wróci do rodziny i Michaela ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam czytam :) rozdzial swietny tylko na koncu pomylilas sie i zamiast Nathaniel napisalas Mike :) a tak to wszystko w porzadku oprócz kilku literoowek ale i tak cie kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam! :) genialny rozdział!! :>

    OdpowiedzUsuń