Dla przeciwwagi wielu uciążliwości życia niebo ofiarowało
człowiekowi trzy rzeczy: nadzieję, sen i śmiech.” (Immanuel Kant)
Dziewczyny
właśnie siedziały w wierzy astronomicznej na swojej pierwszej lekcji
astronomii, wszyscy byli trochę zmęczeni, ale trzeba było czekać aż zrobi się
ciemno. Słuchali więc wykładu nauczycielki, była to kobieta w średnim wieku,
miała długie brązowe włosy, była bardzo szczupła, widać to było, ponieważ miała
na sobie ciemne obcisłe rzeczy. Nazywała
się Evelin Erys. Mówiła ciekawie ale i tak wszyscy myśleli o powrocie do
wieży.. o ciepłym łóżku..
-
Czy ktoś ma jakieś pytania ? – Nauczycielka wyrwała ich z letargu.
Ku
zdziwieniu wszystkich rękę podniosła Roxy..
-
Tak..
-
Roxanne Weasley.
-
Tak panno Weasley ? – Zapytała
-
Czy ktoś kiedyś spadł z tej wierzy ? – Zapytała z udawaną powagą, a cała klasa
zachichotała.
-
To nie jest tematem, ale owszem. Wiązała się kiedyś z tym pewna legenda, ale
niestety, zastała zniszczona i pamięć o niej zaginęła. Inne pytania ?
-
Do czego w życiu przyda nam się astronomia ?
-
Wiele kierunków magii ma w podstawach astronomię, jest to niebywale ważny
przedmiot.. – Odpowiedziała wymijająco Evelin.
-
Czym różni się astronomia mugolska od magicznej ? – Zapytała Dominique.
-
Em.. Magiczna, jest dokładniejsza i uczą jej się wszyscy młodzi czarodzieje, na
jej podstawie możemy przepowiedzieć wiele rzeczy..
-
Mniej niż centaury – Wtrąciła Alice.
-
Oczywiście. Ale jednak.. Och, wracajcie już do wierzy proszę. Późno się
zrobiło.
Dziewczyny
przybiły sobie piątkę i zaśmiały się. Wszyscy patrzyli na nie z wdzięcznością.
One się ociągały i ostatnie zeszły z wierzy.
-
Lily, powiedz, że masz..
-
Nie, zapomniałam ale i tak nikogo nie spotkamy.
-
Racja, chodźcie.
Dziewczyny
poszły do kuchni, były głodne, bo przegapiły kolację. Skrzaty ugościły je iście
po królewsku. Najadły się i napiły, gdy wychodziły było już grubo po ciszy
mocnej.
-
Ej, słyszycie ? – Zapytała Lily. Miała naprawdę dobry słuch.
-
Tak, chyba tak.
-
Co to ?
Nagle
na korytarz na którym stały wyszła jakaś kobieta, przynajmniej im się tak
wydawało. Miała dużą nadwagę, była niska, jej tłuste, krótkie, czarne włosy okalały
jej twarz. Jej wodniste, małe oczy popatrzyły z triumfem na dziewczynki. Miała
na sobie jakieś czarne szmaty. Nie wiedziały czy śmiać się czy płakać. Dyszała
ciężko i była lekko zaczerwieniona na ziemistej twarzy. Tworzyło to razem
okropny duet. Miała w ręku mop, więc pewnie była woźną.
-
Wy ! Jest po ciszy nocnej ! – Wrzasnęła męskim głosem i zakaszlała sprawiając
wrażenie jakby miała się udusić – Z jakiego jesteście domu !?
Roxy
dyskretnie spojrzała na ubrania których były, było ciemno, więc emblematy
Gryffindoru nie rzucały się w oczy.
-
My jesteśmy ze Slytherinu.. – Powiedziała Roxy, ale nagle krzyknęła i z
przerażeniem pokazała coś za głową kobiety.. Gdy ta ociężale się odwróciła,
przyjaciółka pociągnęła resztę za sobą i zniknęły w którymś korytarzu. Dobiegły
do portretu Grubej damy i podały marudzącej babce hasło.
-
Mało brakowało.
-
Ej, co to było ? – Al. Spojrzała na nas swoimi dużymi, przerażonymi oczami – To
chyba gnom.
Wszystkie
zaczęły się niekontrolowanie śmiać, Ali była czasami bardzo zabawna i bardzo
mało rozumiejąca. Ale to cały jej urok.
***
-
Dziewczyny ! W co ja mam się ubrać ?! – Domi siedziała przed szafą i nie mogła
nic wymyślić, szykowała się do lekcji z profesorem Jeromem – Musi to jakoś
wyglądać. Dziewczyny, pomórzcie !
Poszła
wziąć prysznic, zaklęciem wysuszyła włosy i w samej bieliźnie wyszła do
dziewczyn. Wiedziała, że nie będzie tam żadnych chłopaków, nie mieli wstępu do
damskich dormitoriów. Czekały na nią dziewczyny z gotowym kompletem ubrań. Były
to urocze czarne baletki, cieliste rajstopy, spódniczka przed kolano, była
granatowa. Do tego dziewczęca niebieska koszula i sweterek.
-
Dziewczyny, to jest śliczny zestaw, ale.. to nie są moje rzeczy. Nie mam takich
ładnych.
-
Mamy podobne rozmiary – Zaśmiały się dziewczyny. Domi ubrała się w zestaw i
uśmiechnęła. Wygadała ładnie i skromnie.
Zrobiła jeszcze luźny warkocz.
-
Ok. Leć już bo się spóźnisz.
Gdy
była już w gabinecie profesor dał jej wykład na temat białej i czarnej magii,
wbrew pozorom Domi słuchała jak zaczarowana. Potem powiedział, że dobrze by
było całkowicie opanować oklumencję i legilimencję. Przedyskutowali, czy mogą
to zrobić, dziewczynka chociaż miała całkiem spore urazy, chciała umieć się
przed legilimencją całkowicie bronić.
Po
godzinie umiała już całkowicie się obronić i pokazywać fałszywe wizje i
wspomnienia. Za tydzień mieli się skupić na drugim filarze, na atakowaniu
umysłu. Dziewczynka była wyczerpana, ale szczęśliwa. Opowiedziała wszystko ze
szczegółami przyjaciółkom. Same zaczęły ćwiczyć, musiały próbować pozbywać się
emocji, co było wręcz niemożliwe przy kolejnej wojnie o toaletę.
Tak
mijały dni, a za nimi tygodnie, dziewczynki pochłaniały codzienne lekcje.
Odrabiane prac domowych, oraz robienie kawałów. Spokoju nie dawała im jednak
woźna, która zawsze musiała pojawiać się tam gdzie nikt jej nie chciał.
Dziewczynki postanowiły dowiedzieć się o tej kobiecie więcej. Niestety nie
miały sposobności tego zrobić. Wyszło im to przypadkiem..
-
Dziewczyny, wy zostańcie pod peleryną, a ja to zawieszę, ok ? – Zapytała
podekscytowana Roxy. Dziewczyny chciały umilić wszystkim dzień, zawieszając
transparent, który miał pisać coś obraźliwego na każdego, kto na niego spojrzy.
Była to kartka ze sklepu ojca Roxy, ale dziewczyny jakimś cudem ją powiększyły
i chciały zaczepić w wejściu do wielkiej Sali.
- Podajcie
mi..
- Czy to
jakiś nowy trent młodzieży, gadanie do samej siebie ? – Zapytała woźna, która
pojawiła się niewiadomo skąd.
- Trent.. ?
A trend ! Tak, wie pani nie mam przyjaciół i rozmawiam sama ze sobą – Roxy
udała bardzo smutną. Dziewczyny pod peleryną siedziały cicho i dziękowały
Roxanne, że ich nie wydała.
- Do
gabinetu !
- To takie
coś jak pani ma gabinet ?! Powinni
zrobić hotel dla kotów.. Ale nie oni dają ogrom gabinet.. – Całą drogę Roxy
mruczała pod nosem śliczne inwektywy i wspaniałe idee. Co tylko podjudzało
woźną. Weszły do małego pomieszczenia,
śmierdziało tam stęchlizną i brudem. Stało tam kilka zakurzonych szafek,
poobdzierane biurko i kilka krzeseł. Były jeszcze drzwi, jak się domyślała
Roxy, do sypialni. Albo nory..
- Wiesz,
że.. – Zaczęła męskim głosem gnomiara gdy usłyszały jakiś huk na górze – Iryt !
Zostań tu ! I niczego nie ruszaj !
Wybiegła z
tego schowka na miotły, znaczy gabinetu. A Roxanne ze swoją wrodzoną
ciekawością zajrzała do tych drzwi, rzeczywiście było to małe pomieszczenie z
łóżkiem, obok niego leżały jakieś zgniecione papiery. Roxy podniosła je i w jej
oczach pojawiło się przerażenie, zabrała kartkę i wybiegła na korytarz,
pobiegła w stronę wielkiej Sali, tam pewnie czekały na nią dziewczyny, tam
miały wieszać transparent. Wpadła tam zadyszana i zobaczyła wielką kartkę
wiszącą przy suficie. Napisane na niej było „Rossanka – sasanka. Mała
słodziuchna, naiwna i głupiutka dziewczynka, która nie wie którą stroną trzymać
różdżkę, a do tego wszędzie wsadza swój przydługi nochal” Dziewczyna złapała się
za nos.
- Dobra jest
ta kartka…
- Rox ! Tak
się martwiłyśmy ! – Dziewczyny ją przytuliły.
- Cicho.
Chodźcie szybko pod pelerynę ! Mam ważne informacje ! A i jeszcze vita
quotidiana. Nie będą mogli zdjąć tego przez dobę – Usatysfakcjonowane
pobiegły do wierzy. Rozłożone na łóżku Lily słuchały opowieści Roxanne.
Pokazała im kartkę którą znalazła.
Berta Anastasia Hlock
Skazana na 5 lat Azakabanu oraz
dożywotni zakaz używania czarów, założona bransoleta Charlsa, majątek
skonfiskowany.
Skazana za: Torturowanie zaklęciem
cruciatus swojego 3 męża, poprzedni zaginęli w niewyśnionych okolicznościach.
Wyrok: Wykonany
Podpisano:
Madeline
Cuor
- Jejku..
- O matko jedyna..
- O merlinie..
- A co to jest ta cała bransoleta ? –
Domi znów było głupio, że niewiele wie.
- Jest to magiczny, mikroskopijny
element wszyty pod skórą, który wydziela truciznę jeśli się użyje magii..
Umiera się praktycznie od razu.
- O matko.. to chyba najgorszy cios
dla czarodzieja.
- Dziewczyny dlaczego smęcimy ? – Ali,
wyglądała na zdziwioną.
- Wiesz Al, to jest poważna sprawa.
- Al mówię na mojego brata –
Powiedziała Lily i wszystkie zaczęły się śmiać. Nie ma to jak załagodzić
atmosferę.
- Zagrajmy w butelkę ! – Zawołała
podekscytowana Roxy.
- Ale tak same ?
- Z chłopakami !
- Pogięło cię, my tam nie możemy, a na
pewno nie powinnyśmy wchodzić ! A poza tym jest północ !
- Jutro niedziela, zna któraś zaklęcie
wyciszające ? – Zapytała Roxy chowając do torebki rożne rzeczy, takie jak
słodycze i butelki. Domi wzięła swoją książkę z zaklęciami i przekartkowała.
- Compescendos ubique a strumień wody to aquamenti,
powiedziała wyprzedzając pytanie.
Wyszły z dormitorium, w pokoju
wspólnym było już tylko kilka par, które były tak zajęte sobą, ze nie zauważyły
czterech pierwszoklasistek. Weszły do dormitorium chłopaków z pierwszego roku,
Było trochę mniejsze, stały w nim 3 łóżka. Dziewczyny rzuciły zaklęcie
wyciszające, Alice stanęła na warcie,
ale Rox, Dom i Lil podeszły do chłopaków.
Aquamenti – Szepnęły wspólnie i z ich różdżek wyleciała chłopakom na
twarz zimna woda.
Reakcja chłopaków była natychmiastowa, Matthew zarwał się z krzykiem przewracając na ziemie siebie i Roxy.
Lucas poderwał się, uderzając głową w kolumienkę i patrząc zdezorientowanym
wzrokiem na chichoczącą Lily. Z kolei Michael rozwalił system, pociągną za sobą
na łóżko zdezorientowaną Domi i trzymając jej rękę z różdżką dalej spał.
Dziewczynka zarumieniła się i próbowała wyrwać, ale nie mogła. Spojrzała
błagalnie na przyjaciółki. One razem z pomocą bliźniaków obudziły Mike’a. Po
kilku minutach zajadali się smakołykami i kręcili butelką. Grali na zadania i
tylko na zadania. Po dwóch godzinach śmiechów i zadań magiczna lista
przedstawiała się tak:
Alice Carot:
Pocałowanie w
policzek codziennie 5 chłopaków ( bez powtarzania )
Nie zmienianie skarpetek przez tydzień.
Alice Carot
Lilyanne Potter:
Jedzenie tylko
jednej I tej samej rzeczy przez tydzień.
Niemycie się
przez tydzień.
Lilyanne Potter
Dominique Roven:
Chodzenie za
wybranym chłopakiem dokładnie 24 godziny.
Ubieranie się tak
jak woźna cały tydzień
Zatańczenie do
mugolskiej piosenki, przy całej wielkiej Sali
Dominique
Roven
Roxanne Weasley:
Noszenie męskich
ubrań cały tydzień
Nieczesanie włosów
cały tydzień
Roxanne Weasley
Matthew Lons:
Chodzenie
codziennie przez tydzień w wyzywającym damskim makijażu
Zaśpiewanie serenady
dla Hagrida przy całej Wielkiej Sali
Matthew lons
Lucas Lons:
Noszenie samych różowych
ubrań przez tydzień
Na każdej lekcji
przez cały tydzień zdobycie przynajmniej pięciu punktów
Lucas
Lons
Michael Parret:
Chodzenie w
butach na obcasach cały tydzień
Wyznanie miłości
dla Bulstrode przy całej Wielkiej Sali
Przemalowanie
włosów na różowo i chodzenie tak cały tydzień
Michael Parret
Zadania
należy
wykonać w
przeciągu
tygodnia. Wykonane zadania zmieniają kolor
na zielony, niewykonane w przeciągu
tygodnia można
wymienić na pięć innych. Od poniedziałku, do następnego
poniedziałku.
-
To szykuje się ciekawy tydzień – Powiedziała Ali – Chodźmy spać. Lily masz cały
dzień żeby się myć !
..................................................
Rozdział dedykowany Wiktorii.
Rozdział dedykowany Wiktorii.
2 pytania:
Jak wam się
podoba nowe tło ?
Poświęcić
rozdział tygodniowi z zakładu, czy przeskoczyć dłuższy czas ?
Dziękuje za dedykacje :* Już Ci tyle razy mówiłam to jest świetne i nie można się doczekać następnego rozdziału. Co do tła : awww :* A co do 2 pytania : Możesz poświęcić :)
OdpowiedzUsuńtło jest fchuj świetne *_* Co one zrobiłyby bez Roxy XD Ej w tej szkole wszyscy są psychiczni? XD W ogóle to kto ją do tej szkoły przyjął? XD fff myślałam, że na całowane będzie ._. Ja chcę mieć tutaj wszystko ładnie opisane o tych zakładach :> Rozdział świetny, zajebisty wręcz :3 Czekam do następnego. Love ya ♥
OdpowiedzUsuńHaha. Są psychiczni ;* Nie wiem XD Haha. Ja wolę na zadania. :D Oni maja po 11 lat XD OKi ;*
OdpowiedzUsuńSuper twój blog jest super i masz mi ty zacząć pisać dalej więcej i częściej bo inaczej to ja zagram z tobą w butelkę
OdpowiedzUsuńTeddy Lupin
ogólnie blog jest super ale akcja jak dla mnie bardzie pasuje do 13, 14 latki , a nie 11 a tak ogólnie to zajebiście pirzesz :]
OdpowiedzUsuńMOMO
Racja.. Ale ciężko mi się wczuć.. XD
UsuńZakochałam się w Twoim opowiadaniu <3 Dzięki, że link podałaś bo tak to chyba nigdy bym tu nie trafiła. Uśmiałam się jak przeczytałam listę zadań. Oczywiście, że napisz o tygodniu z zakładu, na pewno będzie ciekawie :D :D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to znalazłam błąd ortograficzny. "Wierzy" jeśli chodzi o budynek, piszę sie przez "ż".
Dzięki, że wpadłaś do mnie :D
Pozdrawiam i czekam no nowy rozdział.
Cruciatrus
nie no płaczę ze śmiechu XDkocham cię <3 Tło i nagłówek Mega , widzę że wykorzystałaś moją Rose ^^ czekam na następny! <3 opisz serenadę dla Hagrida , prooooooooooszę XD
OdpowiedzUsuńjej! to jest boskie oczywiscie ze opisz tylko sprobuj tego nie zrobic... kocham cie :***
OdpowiedzUsuń