sobota, 1 grudnia 2012

7. Woźna Berta i gra w butelkę.


 Dla przeciwwagi wielu uciążliwości życia niebo ofiarowało człowiekowi trzy rzeczy: nadzieję, sen i śmiech.” (Immanuel Kant)



Dziewczyny właśnie siedziały w wierzy astronomicznej na swojej pierwszej lekcji astronomii, wszyscy byli trochę zmęczeni, ale trzeba było czekać aż zrobi się ciemno. Słuchali więc wykładu nauczycielki, była to kobieta w średnim wieku, miała długie brązowe włosy, była bardzo szczupła, widać to było, ponieważ miała na sobie ciemne obcisłe rzeczy.  Nazywała się Evelin Erys. Mówiła ciekawie ale i tak wszyscy myśleli o powrocie do wieży.. o ciepłym łóżku..
- Czy ktoś ma jakieś pytania ? – Nauczycielka wyrwała ich z letargu.
Ku zdziwieniu wszystkich rękę podniosła Roxy..
- Tak..
- Roxanne Weasley.
- Tak panno Weasley ? – Zapytała
- Czy ktoś kiedyś spadł z tej wierzy ? – Zapytała z udawaną powagą, a cała klasa zachichotała.
- To nie jest tematem, ale owszem. Wiązała się kiedyś z tym pewna legenda, ale niestety, zastała zniszczona i pamięć o niej zaginęła. Inne pytania ?
- Do czego w życiu przyda nam się astronomia ?
- Wiele kierunków magii ma w podstawach astronomię, jest to niebywale ważny przedmiot.. – Odpowiedziała wymijająco Evelin.
- Czym różni się astronomia mugolska od magicznej ? – Zapytała Dominique.
- Em.. Magiczna, jest dokładniejsza i uczą jej się wszyscy młodzi czarodzieje, na jej podstawie możemy przepowiedzieć wiele rzeczy..
- Mniej niż centaury – Wtrąciła Alice.
- Oczywiście. Ale jednak.. Och, wracajcie już do wierzy proszę. Późno się zrobiło.
Dziewczyny przybiły sobie piątkę i zaśmiały się. Wszyscy patrzyli na nie z wdzięcznością. One się ociągały i ostatnie zeszły z wierzy.
- Lily, powiedz, że masz..
- Nie, zapomniałam ale i tak nikogo nie spotkamy.
- Racja, chodźcie.
Dziewczyny poszły do kuchni, były głodne, bo przegapiły kolację. Skrzaty ugościły je iście po królewsku. Najadły się i napiły, gdy wychodziły było już grubo po ciszy mocnej.
- Ej, słyszycie ? – Zapytała Lily. Miała naprawdę dobry słuch.
- Tak, chyba tak.
- Co to ?
Nagle na korytarz na którym stały wyszła jakaś kobieta, przynajmniej im się tak wydawało. Miała dużą nadwagę, była niska, jej tłuste, krótkie, czarne włosy okalały jej twarz. Jej wodniste, małe oczy popatrzyły z triumfem na dziewczynki. Miała na sobie jakieś czarne szmaty. Nie wiedziały czy śmiać się czy płakać. Dyszała ciężko i była lekko zaczerwieniona na ziemistej twarzy. Tworzyło to razem okropny duet. Miała w ręku mop, więc pewnie była woźną.
- Wy ! Jest po ciszy nocnej ! – Wrzasnęła męskim głosem i zakaszlała sprawiając wrażenie jakby miała się udusić – Z jakiego jesteście domu !?
Roxy dyskretnie spojrzała na ubrania których były, było ciemno, więc emblematy Gryffindoru nie rzucały się w oczy.
- My jesteśmy ze Slytherinu.. – Powiedziała Roxy, ale nagle krzyknęła i z przerażeniem pokazała coś za głową kobiety.. Gdy ta ociężale się odwróciła, przyjaciółka pociągnęła resztę za sobą i zniknęły w którymś korytarzu. Dobiegły do portretu Grubej damy i podały marudzącej babce hasło.
- Mało brakowało.
- Ej, co to było ? – Al. Spojrzała na nas swoimi dużymi, przerażonymi oczami – To chyba gnom.
Wszystkie zaczęły się niekontrolowanie śmiać, Ali była czasami bardzo zabawna i bardzo mało rozumiejąca. Ale to cały jej urok.

***


- Dziewczyny ! W co ja mam się ubrać ?! – Domi siedziała przed szafą i nie mogła nic wymyślić, szykowała się do lekcji z profesorem Jeromem – Musi to jakoś wyglądać. Dziewczyny, pomórzcie !
Poszła wziąć prysznic, zaklęciem wysuszyła włosy i w samej bieliźnie wyszła do dziewczyn. Wiedziała, że nie będzie tam żadnych chłopaków, nie mieli wstępu do damskich dormitoriów. Czekały na nią dziewczyny z gotowym kompletem ubrań. Były to urocze czarne baletki, cieliste rajstopy, spódniczka przed kolano, była granatowa. Do tego dziewczęca niebieska koszula i sweterek.
- Dziewczyny, to jest śliczny zestaw, ale.. to nie są moje rzeczy. Nie mam takich ładnych.
- Mamy podobne rozmiary – Zaśmiały się dziewczyny. Domi ubrała się w zestaw i uśmiechnęła. Wygadała ładnie i skromnie.  Zrobiła jeszcze luźny warkocz.
- Ok. Leć już bo się spóźnisz.
Gdy była już w gabinecie profesor dał jej wykład na temat białej i czarnej magii, wbrew pozorom Domi słuchała jak zaczarowana. Potem powiedział, że dobrze by było całkowicie opanować oklumencję i legilimencję. Przedyskutowali, czy mogą to zrobić, dziewczynka chociaż miała całkiem spore urazy, chciała umieć się przed legilimencją całkowicie bronić.
Po godzinie umiała już całkowicie się obronić i pokazywać fałszywe wizje i wspomnienia. Za tydzień mieli się skupić na drugim filarze, na atakowaniu umysłu. Dziewczynka była wyczerpana, ale szczęśliwa. Opowiedziała wszystko ze szczegółami przyjaciółkom. Same zaczęły ćwiczyć, musiały próbować pozbywać się emocji, co było wręcz niemożliwe przy kolejnej wojnie o toaletę.

Tak mijały dni, a za nimi tygodnie, dziewczynki pochłaniały codzienne lekcje. Odrabiane prac domowych, oraz robienie kawałów. Spokoju nie dawała im jednak woźna, która zawsze musiała pojawiać się tam gdzie nikt jej nie chciał. Dziewczynki postanowiły dowiedzieć się o tej kobiecie więcej. Niestety nie miały sposobności tego zrobić. Wyszło im to przypadkiem..


- Dziewczyny, wy zostańcie pod peleryną, a ja to zawieszę, ok ? – Zapytała podekscytowana Roxy. Dziewczyny chciały umilić wszystkim dzień, zawieszając transparent, który miał pisać coś obraźliwego na każdego, kto na niego spojrzy. Była to kartka ze sklepu ojca Roxy, ale dziewczyny jakimś cudem ją powiększyły i chciały zaczepić w wejściu do wielkiej Sali.
- Podajcie mi..
- Czy to jakiś nowy trent młodzieży, gadanie do samej siebie ? – Zapytała woźna, która pojawiła się niewiadomo skąd.
- Trent.. ? A trend ! Tak, wie pani nie mam przyjaciół i rozmawiam sama ze sobą – Roxy udała bardzo smutną. Dziewczyny pod peleryną siedziały cicho i dziękowały Roxanne, że ich nie wydała.
- Do gabinetu !
- To takie coś jak pani ma gabinet ?!  Powinni zrobić hotel dla kotów.. Ale nie oni dają ogrom gabinet.. – Całą drogę Roxy mruczała pod nosem śliczne inwektywy i wspaniałe idee. Co tylko podjudzało woźną.  Weszły do małego pomieszczenia, śmierdziało tam stęchlizną i brudem. Stało tam kilka zakurzonych szafek, poobdzierane biurko i kilka krzeseł. Były jeszcze drzwi, jak się domyślała Roxy, do sypialni. Albo nory..
- Wiesz, że.. – Zaczęła męskim głosem gnomiara gdy usłyszały jakiś huk na górze – Iryt ! Zostań tu ! I niczego nie ruszaj !
Wybiegła z tego schowka na miotły, znaczy gabinetu. A Roxanne ze swoją wrodzoną ciekawością zajrzała do tych drzwi, rzeczywiście było to małe pomieszczenie z łóżkiem, obok niego leżały jakieś zgniecione papiery. Roxy podniosła je i w jej oczach pojawiło się przerażenie, zabrała kartkę i wybiegła na korytarz, pobiegła w stronę wielkiej Sali, tam pewnie czekały na nią dziewczyny, tam miały wieszać transparent. Wpadła tam zadyszana i zobaczyła wielką kartkę wiszącą przy suficie. Napisane na niej było „Rossanka – sasanka. Mała słodziuchna, naiwna i głupiutka dziewczynka, która nie wie którą stroną trzymać różdżkę, a do tego wszędzie wsadza swój przydługi nochal” Dziewczyna złapała się za nos.
- Dobra jest ta kartka…
- Rox ! Tak się martwiłyśmy ! – Dziewczyny ją przytuliły.
- Cicho. Chodźcie szybko pod pelerynę ! Mam ważne informacje ! A i jeszcze  vita quotidiana. Nie będą mogli zdjąć tego przez dobę – Usatysfakcjonowane pobiegły do wierzy. Rozłożone na łóżku Lily słuchały opowieści Roxanne. Pokazała im kartkę którą znalazła.
Berta Anastasia Hlock
Skazana na 5 lat Azakabanu oraz dożywotni zakaz używania czarów, założona bransoleta Charlsa, majątek skonfiskowany.
Skazana za: Torturowanie zaklęciem cruciatus swojego 3 męża, poprzedni zaginęli w niewyśnionych okolicznościach.
Wyrok: Wykonany
Podpisano:
Madeline Cuor
- Jejku..
- O matko jedyna..
- O merlinie..
- A co to jest ta cała bransoleta ? – Domi znów było głupio, że niewiele wie.
- Jest to magiczny, mikroskopijny element wszyty pod skórą, który wydziela truciznę jeśli się użyje magii.. Umiera się praktycznie od razu.
- O matko.. to chyba najgorszy cios dla czarodzieja.
- Dziewczyny dlaczego smęcimy ? – Ali, wyglądała na zdziwioną.
- Wiesz Al, to jest poważna sprawa.
- Al mówię na mojego brata – Powiedziała Lily i wszystkie zaczęły się śmiać. Nie ma to jak załagodzić atmosferę.
- Zagrajmy w butelkę ! – Zawołała podekscytowana Roxy.
- Ale tak same ?
- Z chłopakami !
- Pogięło cię, my tam nie możemy, a na pewno nie powinnyśmy wchodzić ! A poza tym jest północ !
- Jutro niedziela, zna któraś zaklęcie wyciszające ? – Zapytała Roxy chowając do torebki rożne rzeczy, takie jak słodycze i butelki. Domi wzięła swoją książkę z zaklęciami i przekartkowała.
 - Compescendos ubique a strumień wody to aquamenti, powiedziała wyprzedzając pytanie.
Wyszły z dormitorium, w pokoju wspólnym było już tylko kilka par, które były tak zajęte sobą, ze nie zauważyły czterech pierwszoklasistek. Weszły do dormitorium chłopaków z pierwszego roku, Było trochę mniejsze, stały w nim 3 łóżka. Dziewczyny rzuciły zaklęcie wyciszające, Alice  stanęła na warcie, ale Rox, Dom i Lil podeszły do chłopaków.
Aquamenti – Szepnęły wspólnie i z ich różdżek wyleciała chłopakom na twarz zimna woda.
Reakcja chłopaków była natychmiastowa, Matthew zarwał się z krzykiem przewracając na ziemie siebie i Roxy. Lucas poderwał się, uderzając głową w kolumienkę i patrząc zdezorientowanym wzrokiem na chichoczącą Lily. Z kolei Michael rozwalił system, pociągną za sobą na łóżko zdezorientowaną Domi i trzymając jej rękę z różdżką dalej spał. Dziewczynka zarumieniła się i próbowała wyrwać, ale nie mogła. Spojrzała błagalnie na przyjaciółki. One razem z pomocą bliźniaków obudziły Mike’a. Po kilku minutach zajadali się smakołykami i kręcili butelką. Grali na zadania i tylko na zadania. Po dwóch godzinach śmiechów i zadań magiczna lista przedstawiała się tak:
Alice Carot:
*      Pocałowanie w policzek codziennie 5 chłopaków ( bez powtarzania )
*       Nie zmienianie skarpetek przez tydzień.
Alice Carot
Lilyanne Potter:
*      Jedzenie tylko jednej I tej samej rzeczy przez tydzień.
*      Niemycie się przez tydzień.
Lilyanne Potter
Dominique Roven:
*      Chodzenie za wybranym chłopakiem dokładnie 24 godziny.
*      Ubieranie się tak jak woźna cały tydzień
*      Zatańczenie do mugolskiej piosenki, przy całej wielkiej Sali
Dominique Roven
Roxanne Weasley:
*      Noszenie męskich ubrań cały tydzień
*      Nieczesanie włosów cały tydzień
Roxanne Weasley
Matthew Lons:
*      Chodzenie codziennie przez tydzień w wyzywającym damskim makijażu
*      Zaśpiewanie serenady dla Hagrida przy całej Wielkiej Sali
Matthew lons
 Lucas Lons:
*      Noszenie samych różowych ubrań przez tydzień
*      Na każdej lekcji przez cały tydzień zdobycie przynajmniej pięciu punktów
Lucas Lons
Michael Parret:
*      Chodzenie w butach na obcasach cały tydzień
*      Wyznanie miłości dla Bulstrode przy całej Wielkiej Sali
*      Przemalowanie włosów na różowo i chodzenie tak cały tydzień
 Michael Parret


Zadania należy wykonać w przeciągu tygodnia. Wykonane zadania zmieniają kolor na zielony, niewykonane w przeciągu tygodnia można wymienić na pięć innych. Od poniedziałku, do następnego poniedziałku.
- To szykuje się ciekawy tydzień – Powiedziała Ali – Chodźmy spać. Lily masz cały dzień żeby się myć !
..................................................

Rozdział dedykowany Wiktorii.
2 pytania:
*      Jak wam się podoba nowe tło ?
*      Poświęcić rozdział tygodniowi z zakładu, czy przeskoczyć dłuższy czas ? 

9 komentarzy:

  1. Dziękuje za dedykacje :* Już Ci tyle razy mówiłam to jest świetne i nie można się doczekać następnego rozdziału. Co do tła : awww :* A co do 2 pytania : Możesz poświęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tło jest fchuj świetne *_* Co one zrobiłyby bez Roxy XD Ej w tej szkole wszyscy są psychiczni? XD W ogóle to kto ją do tej szkoły przyjął? XD fff myślałam, że na całowane będzie ._. Ja chcę mieć tutaj wszystko ładnie opisane o tych zakładach :> Rozdział świetny, zajebisty wręcz :3 Czekam do następnego. Love ya ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha. Są psychiczni ;* Nie wiem XD Haha. Ja wolę na zadania. :D Oni maja po 11 lat XD OKi ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super twój blog jest super i masz mi ty zacząć pisać dalej więcej i częściej bo inaczej to ja zagram z tobą w butelkę


    Teddy Lupin

    OdpowiedzUsuń
  5. ogólnie blog jest super ale akcja jak dla mnie bardzie pasuje do 13, 14 latki , a nie 11 a tak ogólnie to zajebiście pirzesz :]
    MOMO

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się w Twoim opowiadaniu <3 Dzięki, że link podałaś bo tak to chyba nigdy bym tu nie trafiła. Uśmiałam się jak przeczytałam listę zadań. Oczywiście, że napisz o tygodniu z zakładu, na pewno będzie ciekawie :D :D
    A tak w ogóle to znalazłam błąd ortograficzny. "Wierzy" jeśli chodzi o budynek, piszę sie przez "ż".
    Dzięki, że wpadłaś do mnie :D
    Pozdrawiam i czekam no nowy rozdział.
    Cruciatrus

    OdpowiedzUsuń
  7. nie no płaczę ze śmiechu XDkocham cię <3 Tło i nagłówek Mega , widzę że wykorzystałaś moją Rose ^^ czekam na następny! <3 opisz serenadę dla Hagrida , prooooooooooszę XD

    OdpowiedzUsuń
  8. jej! to jest boskie oczywiscie ze opisz tylko sprobuj tego nie zrobic... kocham cie :***

    OdpowiedzUsuń