W Hogsmade
było wietrznie i zimno. Lada dzień spodziewano się śniegu więc nikogo to nie
dziwiło. Była sobota a dokładniej wyjście do wioski dla wszystkich, można tu
było spotkać rozradowanych i zadziwionych pierwszaków i znudzonych
siódmoklasistów. Dziewczyny nie miały specjalnych pomysłów. Domi pisała z
jakimś chłopakiem, jak twierdziła „na sto procent z Huplepuffu”, to on głównie
pomógł jej się pozbierać po wydarzeniach na szlabanie choć nie wiedział prawie
nic. Roxanne pisała z jakąś dziewczyną, razem wymieniały się tysiącami
spostrzeżeń na temat mody i makijażu. Podobno była wprost wspaniała. Alice
pisała z jakąś dziewczyną, podobno cichą ale miłą, miały o czym porozmawiać.
Największą zagadką była Lily, która mówiła, że to jakiś chłopak ale nikt fajny.
A nie można jej było zobaczyć bez kartki. Dziewczynki rozdzieliły się, żeby
zdążyć kupić wszystko.
Po 6
godzinach siedziały już w dormitorium i chwaliły się tym co kupiły. Trzy
lokatorki starały się być cicho, ponieważ wykończona Lily poszła spać. Roxy kupiła
mnóstwo dodatków, kosmetyków i ciuchów. Naprawdę zaszalała, z rumieńcami na
policzkach opowiadała o nowych trendach i połączeniach jakie można stworzyć za
pomocą tych ciuchów i dodatków. Dominique kupiła dużo słodyczy z miodowego
królestwa, ramkę do której włożyła swoje zdjęcie ( podobno obiecała ) oraz
słodkiego misia z szaliczkiem w kolorze barw Gryffindoru z jednej strony i Hufflepuff’u
z drugiej. Dołożyła do tego jeszcze książkę o przydatnych zaklęciach. Nie znała
się na magicznych rzeczach więc nie miała pomysłu na prezent, a jej korespondent
był wyrozumiały więc była zadowolona. Alice kupiła dużo ciekawych rzeczy w
jakimś sklepie, były tam kolorowe pióra, czekoladowa żaby i wiele innych małych
ciekawych rzeczy. Nawet czekolada niewidzialności od Weasleyów. Dostała ją po
znajomości z dziewczynami, bo tak normalnie nie były w sprzedaży. Przyjaciółki z dormitorium postanowiły iść
spać kiedy Ali potknęła się o paczkę Lily, wypadł z niej komplet piór z
zielonymi wstawkami, srebrny, magiczny zegarek i jakiś medalion. Dziewczyny patrzały
na niego oniemiałe, a Domi po prostu się dziwiła, że dziewczyna może dawać
chłopakowi naszyjnik. Popatrzyła z rozbawianiem na zszokowaną Roxy,
nieprzytomnie wpatrującą się w kawałek metalu.
- Co.. ? –
Zaczęła ale Alice machnęła różdżką i z garderoby wyleciała książka, miały w
pokoju „mały nieporządek”. Domi przeczytała wskazany fragment.
Devotionis – Nazywany medalionem
oddania. W dawnych czasach kobiety były zmuszane do poślubienie czarodziejów ze
względu na status krwi. Czarownice często były zmuszane do ślubów z zimnymi
tyranami. Owe czarownice często się buntowały i uciekały lub zdradzały mężów.
Właśnie wtedy Antonio Cuperrsif zaprojektował devotionis, medalion w którym
znajdowały się włosy żony. Była ona bezwolnie oddana swojemu mężowi. Czarownice
były podstępem zmuszane do podarowania mężowi medalionu. Z czasem mężczyźni
chcąc panować nad kobietami, zmuszali do ubezwłasnowolnienia więcej niż jedną
kobietę i to bez ślubu. Zostały one zakazane ok. 50 lat po wynalezieniu.
Działanie medalionu polega na
kontrolowaniu umysłu i w pewnym stopniu ciała. Kobieta nie może zdradzić
mężczyzny, ani się mu sprzeciwić. Jest podatna na jego sugestie, a zwłaszcza w
jego obecności. Są też środki uboczne..
Domi dalej
nie czytała tylko spojrzała na dziewczyny nierozumiejącym wzrokiem. Roxanne
drżącą ręką podniosła medalion i próbowała go otworzyć. Nie mogła.
- Ona tu
włożyła swoje włosy.. Co ta idiotka narobiła, jak ja ją zaraz obudzę.. No kurdę
! Ja się z nią wychowałam.. A ona.. Ta ruda małpa ta ta.. ! Yghhh !
- Ale.. Ona
serio chce to komuś dać ? – Ostrożnie zapytała Domi.
- A nie
widać ?! Musimy jej to wybić z głowy ! Co ona sobie myśli ?! No co ?! Ech..
Jutro to zrobimy, bo dzisiaj ja ją zabiję ! Eh..
Zdenerwowana
dziewczyna chciała pójść do ubikacji ale po drodze się przewróciła i wylądowała
na podłodze, Domi i Alice po wymienieniu porozumiewawczych spojrzeń złapały
swoje rzeczy i ścigały się do ubikacji. Nie wiedziały, że ich rozmowie
przysłuchiwała się rudowłosa dziewczyna, której łzy ciekły po policzkach.. Żeby
one wiedziały..
Gryfonki
wstały stosunkowo wcześnie, zaczęły się przygotowywać ale zauważyły brak Lily,
najszybciej jak mogły pobiegły do wielkiej Sali zastały tam koleżankę.
- Lilyanne
Luno Potter.. Nie zrobiłaś tego…!
- Musiałam !
I to nie wasz zakichany interes co robię ! Musiałam ! – Z jej oczu popłynęły
łzy. Roxy chciała jej cos powiedzieć kiedy wszyscy na Sali wybuchli śmiechem.
Dziewczyny były rozczochrane i w kapciach i piżamach. Złapały płaczącą przyjaciółkę
i wyprowadziły. Już uspokojone dziewczyny wróciły gotowe na śniadanie, ignorując
plotki. Już w Sali wysłały prezenty do nadawców i dostały swoje. Roxanne
dostała prawie to samo co wysłała a jaj korespondentka okazała się jej kuzynka
Rose, podobno się nienawidziły.
- Oj, chyba
znajdziecie wspólny język – Zaśmiała się Lily, która dostała śliczny zestaw
srebrnej biżuterii, przysłał jej go niejaki Ślizgon z 4 roku, którego nazwiska
dziewczyny nie zdążyły zobaczyć.
- Ale
śliczny ! Zawołała Alice, przed którą pojawiła się paczka, były w niej
słodkości i książki. Ali uśmiechnęła się – Anne nie wiedziała co mi kupić, ale
się cieszę.
Po chwili i
przed Domi pojawiła się paczka. Była w niej czerwona róża. Śliczna srebrna bransoletka
i poduszka, której wielkość można regluować, było na niej godło Hogwartu. Złapała
karteczkę i aż krzyknęła ze zdziwienia.
Twój wspaniały priv.. Michael Parret.
- O matko..
! Nie spodziewałam się ! – Powiedziała rozemocjonowana dziewczynka.
- Ej !
Patrzcie ! – Roxanne pokazała im malutki znak na bransoletce, potem dokładnie przyjrzała
się poduszce i róży – On wydał fortunę. Musi być czysto krwisty.
- A czy to
ważne ? – W jej stronę zwróciły się błękitne oczy Alice, która zabawnie
marszczyła czoło.
- Niby nie –
Roxy oblała się rumieńcem i odłożyła różę.
- Proszę o
uwagę ! – Powstała McGonagall – Każdy kto zostaje na święta w Hogwarcie ma się wpisać
na listę na drzwiach wielkiej Sali ! Dziękuję !
- Ma któraś
pióro ? – Zapytała Al.
- A
zostajesz ?! Ej bez takich ! Ja i Lilka jedziemy do Nory, musimy tam być a ty
Domi ? Zostajesz ?
- Em.. Ja
dawno babci nie wiedziałam. Muszę wrócić – Dziewczynka zamyśliła się – Jedź ze
mną Alice ! Wiem, ze to mugolskie święta – Tu się skrzywiła – Ale może będzie
fajnie ! Babcia nie będzie miała nic przeciwko ! Ale by było super ! Pokazałabym
ci wszystko..
- Nie chce
robić problemu..
- Jedziesz i
koniec ! – Uśmiechnęły się do siebie.
Po chwili
podleciała do nich dumna sowa, niosąc jakiś skrawek kartki. Rzuciła ją na stół
i odleciała, łapiąc przy okazji pasztecika.
Na kartce był
namazany w pośpiechu napis:
To Juz. Nev
Dziewczyny
zerwały się z miejsc i popędziły w stronę wyjścia.
- Jak my się dostaniemy do Munga ?!
- Jest tylko jeden sposób ! Włamać się
do dyrektorki. Jedynie jej kominek jest podłączony do sieci…
Gdy dobiegły musiały wymyślić hasło.
Próbowały milionów sposobów ale nic nie działało. Zostało im jakieś pięć minut
do końca śniadania.
- Testrale – Mruknęła kobieta z obrazu
obok i zniknęła w ramach innego dzieła.
- TESTRALE – Krzyknęła Roxy i wejście odsłoniło
się. Pobiegły na górę, wpakowały się w cztery do kominka i słysząc kroki
dyrektorki wrzasnęły nazwę szpitala i zaczęły wirować.
Dziewczynki siedziały na ziemi pod salą
w szpitalu i czekały. Przetrwały już rozwścieczoną dyrektorkę, załamanego Nev’a
i rozhisteryzowane pielęgniarki, dalej dzielnie siedziały i czekały na przebieg
wydarzeń. Po kolejnych kilku godzinach z
Sali wypadł blady Neville, po jego pliczkach ciekły łzy.
- To bliźniaki, one mi ją odebrały.. –
Wyszeptał załamanym głosem, człowieka który stracił wszystko. Chciały go
pocieszyć ale przerwało im wtargnięcie kobity z burzą brązowych włosów, która
wciskała w dłoni flakonik. Wpadła do Sali Luny i wlała jej do gardła niebieski
płyn. W napięciu czekała na jakąkolwiek zmianę, za nią wpadły dziewczynki, Nev
oraz kilkoro uzdrowicieli. Wszyscy w napięciu wpatrywali się w blade ciało,
leżącej blondynki.. Nagle stało się coś nieoczekiwanego, chociaż nie do końca pożądanego..
___
Nie będę wam tu pieprzyć, czy skomentujecie czy nie.. Mam to głęboko gdzieś, bo piszę dla siebie. Najwyżej przestanę.
INFORMUJĘ, ŻE ZMIENIŁAM NOTKĘ POWITALNĄ NA PROLOG, KTÓRY MOŻE WIELE WYJAŚNIĆ, LUB NAMIESZAĆ. SERDECZNIE ZAPRASZAM.
o Bosz swietny dlaczego taki krotki?? to zemsta za moj takk ??? :)
OdpowiedzUsuńMusiałam przerwać właśnie w takim momencie dlatego taki wyszedł ;P Ale prolog jest w rekompensacie ;D Albo niech będzie.. Zemsta za twój ! ;D
OdpowiedzUsuńW końcu. Czekałam na niego. <3 Dzięki, dzięki. Piszesz rewelacyjnie. ;D
OdpowiedzUsuń