poniedziałek, 24 grudnia 2012

10. Prezenty i narodziny.



W Hogsmade było wietrznie i zimno. Lada dzień spodziewano się śniegu więc nikogo to nie dziwiło. Była sobota a dokładniej wyjście do wioski dla wszystkich, można tu było spotkać rozradowanych i zadziwionych pierwszaków i znudzonych siódmoklasistów. Dziewczyny nie miały specjalnych pomysłów. Domi pisała z jakimś chłopakiem, jak twierdziła „na sto procent z Huplepuffu”, to on głównie pomógł jej się pozbierać po wydarzeniach na szlabanie choć nie wiedział prawie nic. Roxanne pisała z jakąś dziewczyną, razem wymieniały się tysiącami spostrzeżeń na temat mody i makijażu. Podobno była wprost wspaniała. Alice pisała z jakąś dziewczyną, podobno cichą ale miłą, miały o czym porozmawiać. Największą zagadką była Lily, która mówiła, że to jakiś chłopak ale nikt fajny. A nie można jej było zobaczyć bez kartki. Dziewczynki rozdzieliły się, żeby zdążyć kupić wszystko.
Po 6 godzinach siedziały już w dormitorium i chwaliły się tym co kupiły. Trzy lokatorki starały się być cicho, ponieważ wykończona Lily poszła spać. Roxy kupiła mnóstwo dodatków, kosmetyków i ciuchów. Naprawdę zaszalała, z rumieńcami na policzkach opowiadała o nowych trendach i połączeniach jakie można stworzyć za pomocą tych ciuchów i dodatków. Dominique kupiła dużo słodyczy z miodowego królestwa, ramkę do której włożyła swoje zdjęcie ( podobno obiecała ) oraz słodkiego misia z szaliczkiem w kolorze barw Gryffindoru z jednej strony i Hufflepuff’u z drugiej. Dołożyła do tego jeszcze książkę o przydatnych zaklęciach. Nie znała się na magicznych rzeczach więc nie miała pomysłu na prezent, a jej korespondent był wyrozumiały więc była zadowolona. Alice kupiła dużo ciekawych rzeczy w jakimś sklepie, były tam kolorowe pióra, czekoladowa żaby i wiele innych małych ciekawych rzeczy. Nawet czekolada niewidzialności od Weasleyów. Dostała ją po znajomości z dziewczynami, bo tak normalnie nie były w sprzedaży.  Przyjaciółki z dormitorium postanowiły iść spać kiedy Ali potknęła się o paczkę Lily, wypadł z niej komplet piór z zielonymi wstawkami, srebrny, magiczny zegarek i jakiś medalion. Dziewczyny patrzały na niego oniemiałe, a Domi po prostu się dziwiła, że dziewczyna może dawać chłopakowi naszyjnik. Popatrzyła z rozbawianiem na zszokowaną Roxy, nieprzytomnie wpatrującą się w kawałek metalu.
- Co.. ? – Zaczęła ale Alice machnęła różdżką i z garderoby wyleciała książka, miały w pokoju „mały nieporządek”. Domi przeczytała wskazany fragment.
Devotionis – Nazywany medalionem oddania. W dawnych czasach kobiety były zmuszane do poślubienie czarodziejów ze względu na status krwi. Czarownice często były zmuszane do ślubów z zimnymi tyranami. Owe czarownice często się buntowały i uciekały lub zdradzały mężów. Właśnie wtedy Antonio Cuperrsif zaprojektował devotionis, medalion w którym znajdowały się włosy żony. Była ona bezwolnie oddana swojemu mężowi. Czarownice były podstępem zmuszane do podarowania mężowi medalionu. Z czasem mężczyźni chcąc panować nad kobietami, zmuszali do ubezwłasnowolnienia więcej niż jedną kobietę i to bez ślubu. Zostały one zakazane ok. 50 lat po wynalezieniu.
Działanie medalionu polega na kontrolowaniu umysłu i w pewnym stopniu ciała. Kobieta nie może zdradzić mężczyzny, ani się mu sprzeciwić. Jest podatna na jego sugestie, a zwłaszcza w jego obecności. Są też środki uboczne..
Domi dalej nie czytała tylko spojrzała na dziewczyny nierozumiejącym wzrokiem. Roxanne drżącą ręką podniosła medalion i próbowała go otworzyć. Nie mogła.
- Ona tu włożyła swoje włosy.. Co ta idiotka narobiła, jak ja ją zaraz obudzę.. No kurdę ! Ja się z nią wychowałam.. A ona.. Ta ruda małpa ta ta.. ! Yghhh !
- Ale.. Ona serio chce to komuś dać ? – Ostrożnie zapytała Domi.  
- A nie widać ?! Musimy jej to wybić z głowy ! Co ona sobie myśli ?! No co ?! Ech.. Jutro to zrobimy, bo dzisiaj ja ją zabiję ! Eh..
Zdenerwowana dziewczyna chciała pójść do ubikacji ale po drodze się przewróciła i wylądowała na podłodze, Domi i Alice po wymienieniu porozumiewawczych spojrzeń złapały swoje rzeczy i ścigały się do ubikacji. Nie wiedziały, że ich rozmowie przysłuchiwała się rudowłosa dziewczyna, której łzy ciekły po policzkach.. Żeby one wiedziały.. 
Gryfonki wstały stosunkowo wcześnie, zaczęły się przygotowywać ale zauważyły brak Lily, najszybciej jak mogły pobiegły do wielkiej Sali zastały tam koleżankę.
- Lilyanne Luno Potter.. Nie zrobiłaś tego…!
- Musiałam ! I to nie wasz zakichany interes co robię ! Musiałam ! – Z jej oczu popłynęły łzy. Roxy chciała jej cos powiedzieć kiedy wszyscy na Sali wybuchli śmiechem. Dziewczyny były rozczochrane i w kapciach i piżamach. Złapały płaczącą przyjaciółkę i wyprowadziły. Już uspokojone dziewczyny wróciły gotowe na śniadanie, ignorując plotki. Już w Sali wysłały prezenty do nadawców i dostały swoje. Roxanne dostała prawie to samo co wysłała a jaj korespondentka okazała się jej kuzynka Rose, podobno się nienawidziły.
- Oj, chyba znajdziecie wspólny język – Zaśmiała się Lily, która dostała śliczny zestaw srebrnej biżuterii, przysłał jej go niejaki Ślizgon z 4 roku, którego nazwiska dziewczyny nie zdążyły zobaczyć.
- Ale śliczny ! Zawołała Alice, przed którą pojawiła się paczka, były w niej słodkości i książki. Ali uśmiechnęła się – Anne nie wiedziała co mi kupić, ale się cieszę.
Po chwili i przed Domi pojawiła się paczka. Była w niej czerwona róża. Śliczna srebrna bransoletka i poduszka, której wielkość można regluować, było na niej godło Hogwartu. Złapała karteczkę i aż krzyknęła ze zdziwienia.
Twój wspaniały priv.. Michael Parret.
- O matko.. ! Nie spodziewałam się ! – Powiedziała rozemocjonowana dziewczynka.
- Ej ! Patrzcie ! – Roxanne pokazała im malutki znak na bransoletce, potem dokładnie przyjrzała się poduszce i róży – On wydał fortunę. Musi być czysto krwisty.
- A czy to ważne ? – W jej stronę zwróciły się błękitne oczy Alice, która zabawnie marszczyła czoło.
- Niby nie – Roxy oblała się rumieńcem i odłożyła różę.
- Proszę o uwagę ! – Powstała McGonagall – Każdy kto zostaje na święta w Hogwarcie ma się wpisać na listę na drzwiach wielkiej Sali ! Dziękuję !
- Ma któraś pióro ? – Zapytała Al.
- A zostajesz ?! Ej bez takich ! Ja i Lilka jedziemy do Nory, musimy tam być a ty Domi ? Zostajesz ?
- Em.. Ja dawno babci nie wiedziałam. Muszę wrócić – Dziewczynka zamyśliła się – Jedź ze mną Alice ! Wiem, ze to mugolskie święta – Tu się skrzywiła – Ale może będzie fajnie ! Babcia nie będzie miała nic przeciwko ! Ale by było super ! Pokazałabym ci wszystko..
- Nie chce robić problemu..
- Jedziesz i koniec ! – Uśmiechnęły się do siebie.
Po chwili podleciała do nich dumna sowa, niosąc jakiś skrawek kartki. Rzuciła ją na stół i odleciała, łapiąc przy okazji pasztecika.
Na kartce był namazany w pośpiechu napis:
To Juz. Nev
Dziewczyny zerwały się z miejsc i popędziły w stronę wyjścia.
- Jak my się dostaniemy do Munga ?!
- Jest tylko jeden sposób ! Włamać się do dyrektorki. Jedynie jej kominek jest podłączony do sieci…
Gdy dobiegły musiały wymyślić hasło. Próbowały milionów sposobów ale nic nie działało. Zostało im jakieś pięć minut do końca śniadania.
- Testrale – Mruknęła kobieta z obrazu obok i zniknęła w ramach innego dzieła.
- TESTRALE – Krzyknęła Roxy i wejście odsłoniło się. Pobiegły na górę, wpakowały się w cztery do kominka i słysząc kroki dyrektorki wrzasnęły nazwę szpitala i zaczęły wirować.

Dziewczynki siedziały na ziemi pod salą w szpitalu i czekały. Przetrwały już rozwścieczoną dyrektorkę, załamanego Nev’a i rozhisteryzowane pielęgniarki, dalej dzielnie siedziały i czekały na przebieg wydarzeń.  Po kolejnych kilku godzinach z Sali wypadł blady Neville, po jego pliczkach ciekły łzy.
- To bliźniaki, one mi ją odebrały.. – Wyszeptał załamanym głosem, człowieka który stracił wszystko. Chciały go pocieszyć ale przerwało im wtargnięcie kobity z burzą brązowych włosów, która wciskała w dłoni flakonik. Wpadła do Sali Luny i wlała jej do gardła niebieski płyn. W napięciu czekała na jakąkolwiek zmianę, za nią wpadły dziewczynki, Nev oraz kilkoro uzdrowicieli. Wszyscy w napięciu wpatrywali się w blade ciało, leżącej blondynki.. Nagle stało się coś nieoczekiwanego, chociaż nie do końca pożądanego..
___
Nie będę wam tu pieprzyć, czy skomentujecie czy nie.. Mam to głęboko gdzieś, bo piszę dla siebie. Najwyżej przestanę.
INFORMUJĘ, ŻE ZMIENIŁAM NOTKĘ POWITALNĄ NA PROLOG, KTÓRY MOŻE WIELE WYJAŚNIĆ, LUB NAMIESZAĆ. SERDECZNIE ZAPRASZAM. 

3 komentarze:

  1. o Bosz swietny dlaczego taki krotki?? to zemsta za moj takk ??? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałam przerwać właśnie w takim momencie dlatego taki wyszedł ;P Ale prolog jest w rekompensacie ;D Albo niech będzie.. Zemsta za twój ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu. Czekałam na niego. <3 Dzięki, dzięki. Piszesz rewelacyjnie. ;D

    OdpowiedzUsuń