Dla
pulpecika.. Bo mnie pogania ;>
Przyjaciel to ktoś, kto daje Ci totalną swobodę
bycia sobą.
Podróż
trwała w najlepsze a dziewczyny śmiały się tyle, że już bolały je brzuchy,
chociaż to może od tych słodyczy.. W każdym razie Lily właśnie kończyła
opowiadać o jednej ze sprzeczek jej braci, Albusa i Jamesa..
- I wtedy on
zabrał tacie różdżkę i wyczarował mu na głowie różowy nocnik i hahaha i nie
mogliśmy go zdjąć z 3 godziny Haha.
Przez wagon
znów przeszła fala śmiechu, prefekci zrezygnowali z ciągłych prób uciszenia dziewczynek i po prostu wyciszyli
pomieszczenie, na szczęście jeden z nich zatamował krew płynącą z policzka
Domi, miała tam teraz tylko różową ranę. Nagle ją olśniło.
- Dziewczyny chcecie drożdżówki i pączki ? Mam ich mnóstwo w
kufrze.
- Jeszcze się pytasz ?! – Wykrzyknęły wspólnie i znów rozpoczęły
salwę śmiechu. Dziewczynka wspięła się i próbowała ściągnąć kufer w efekcie
czego prawie zgniotła Ali. Gdy w końcu udało jej się go postawić i otworzyć
zaczęła poszukiwania bułek. Szybko je znalazła i dała dziewczynom a sama
wyciągnęła mały przedmiot.
Po 15 minutach bułeczki były historią, a Alice z nabitym
siniakiem i Domi wstawiły kufer na miejsce.
- Hej a co powiecie na mały sabotaż ? – Spytała wpatrując się
w mały przedmiot.
- Co masz na myśli ?
- Wicie, zauważyłam, że nienawidzę Ślizgonów, a ostatnio na
pokątnej kupiłam taki gadżet, tylko on jest dla dziewczyn, jak się nim
posmaruje powieki, to widzi się coś atrakcyjnego u każdego chłopaka. A ciekawe
co by było gdybyśmy posmarowały tym oczy chłopaków. Jakiś Ślizgonów, a
najlepiej tego dużego..
- Czy ty masz na myśli, „CZARTA”
od Weasleyów ? – Zapytała Roxy.
- Tak.. A co ?
- Bo to jest wytwór mojego tatuśka. Oni mogą się po tym nie
kontrolować. Ale na pewno nie uda nam się tego zrobić od tak.. – Spojrzała
znacząco na Lily.
- Ok, ale jak nie trafimy do jednego domu, to nikomu ani
słowa.! – Wyjęła z torebki jakiś dziwny materiał- To peleryna niewidka. Idziemy
?
- Tak a skąd masz coś takiego ? – Zapytała zdziwiona Domi.
- Długa historia. Zostawmy ją na potem - Puściła oczko i
zniknęła.
Schowały się razem pod dużą peleryną i cicho wyszły z
przedziału, szły przez korytarz zaglądając do okienek, większość uczniów spała.
Odnalazły tego dziwnego chłopaka, jego goryli i dryblasa, który z nimi
siedział. Ten ostatni był obleśny, wyglądał jakby go ktoś rozciągnął, miał
ziemistą cerę, sterczące wypłowiałe włosy i wory pod oczami. Cała czwórka
spała. Dziewczyny najciszej jak umiały wślizgnęły się do przedziału i powolutku
posmarowały powieki chłopaków lekko różowym żelem. Od razu się wchłonął. Nie
chcąc ryzykować wyszły z przedziału, Ali niechcący trzasnęła drzwiami. Na co
Ślizgoni zerwali się i nieprzytomnie popatrzyli po sobie. W pewnym momencie ich
wzrok zapłoną, dosłownie rzucili się na siebie i zaczęli lizać. I jeździć
rękami po plecach. Zdegustowane wróciły
do swojego przedziału.
- Co to ma być ? To było ohydne ! Domi wyrzuć to ! –
Powiedziała Lily z dziwną miną. A Roxy pokiwała głową. Po chwili już wszystkie
leżały na podłodze ledwo łapiąc powietrze. Do ich przedziału zajrzała prefekt
naczelna, Diana Carter.
- A wy znowu się śmiejecie ? To zdrowe ale bez przesady –
Mruknęła zdziwionym głosem – Załóżcie czarne szaty, dojeżdżamy. Rzeczy
zostawicie w środku. Na peronie kierujcie się do największego gościa jakiego w
życiu widziałyście – Powiedziała już z uśmiechem i wyszła.
- Teraz to będzie ciekawie – Powiedziała Domi patrząc na
kufry. Po 10 minutach pociąg zatrzymał się, dziewczynki były już gotowe a Ali
miała kolejnego siniaka. Nie licząc rozczochranych włosów i wypieków na
policzkach.. Wyglądały dobrze. Na peronie zauważyły wielkiego faceta z wielką
brodą w której przeplatały się siwe włoski. Wrzeszczał na całe gardło
„Pirszoroczni do mnie”. Dziewczynki podeszły.
- Cześć Hagridzie. To jest Dominique i Alice, a to Hagrid –
Przedstawiła ich sobie Roxy – Co u ciebie ?
- Oj, cholibka, starość nie radość. Przyjdźcie do mnie na
herbatkę to się zgadamy. PIRSZOROCZNI !
Zaprowadził wszystkich nowych uczniów do łódek. Były
trzyosobowe, ale dziewczynki i tak weszły do jednej we cztery. Płynęły wolno,
ale widok na wielki zamek, który świecił milionem światełek był zapierający
dech w piersiach. Nagle coś przepłynęło obok ich łódki i Alice krzyknęła , Domi
poleciała do tyłu przewracając lampę, która była przytwierdzana do łódki,
wszystkie rzuciły się w bok, żeby ją złapać, w efekcie czego wylądowały w
wodzie, a łódka wywróciła się.
- Dziewczyny, umiecie pływać ? – Zapytała Lily.
- Tak ! – Krzyknęły wszystkie i zaczęły płynąc wpław do
brzegu. Towarzyszyły im dziwne stworzenia, ale nie bały się ich. Gdy już
zmęczone dopłynęły i usiadły na brzegu, zgodnie stwierdziły, że jest im zimno,
oraz, że są głodne. Powoli poszły w stronę zamku za grupą dzieciaków. Gdy już
stanęły przed dużymi drzwiami, za którymi słychać było gwar rozmów zobaczyły
Neville’a.
- Dobry wieczór profesorze ! – Krzyknęła Domi, na co Nev
uśmiechną się i machną różdżką a dziewczynki były suche. Zaczął mówić o
przydziale i o czterech domach, ale one go nie słuchały, rozmawiały o tym co będzie
jeśli nie trafią do jednego domu. Tego bały się najbardziej, bo powszechnie
wiadome jest, że każda przyjaźń się w taki sposób rozpadnie, a zwłaszcza taka,
która ma dopiero kilka godzin. Z duszą na ramieniu weszły do wielkiej Sali,
Dominique była oczarowana, rozglądała się dookoła wielkimi oczyma. Śliczne
sklepienie, przedstawiające nocne niebo i miliony świeczek oczarowały ją.
Cztery długie stoły, a przy nich mnóstwo uczniów w różnym wieku. Z kolei na
podwyższeniu stał stół profesorów. Jej uwagę przykuł młody brunet, emanowała od
niego taka jakby moc, podobnie jak z profesorki która siedział pośrodku, ale
jeszcze większa. Wpatrywała się w tego człowieka zafascynowana. Na ziemię
sprowadził ją głos wydobywający się ze starej czapki:
Tysiąc lub więcej lat temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,'
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.
Takie są początki,
Tak powstał każdy dom.
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,'
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.
Takie są początki,
Tak powstał każdy dom.
Wybiła wasza
godzina,
Teraz Tiara Przydziału
Rozdzielać was zaczyna.
I chociaż nie wiem sama,
Czy błędu nie popełnię,
Ten przykry obowiązek
Dziś wobec was wypełnię.
Teraz Tiara Przydziału
Rozdzielać was zaczyna.
I chociaż nie wiem sama,
Czy błędu nie popełnię,
Ten przykry obowiązek
Dziś wobec was wypełnię.
Za chwilę
oświadczę składnie,
Gdzie
zamieszkać wam wypadnie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie'
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie'
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam'
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha.*
Każdemu dom przydzielam'
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha.*
Chwilę po tym jak ucichły brawa, Nev
zaczął wczytywać nazwiska, Domi nie znała nikogo. W pewnym momencie usłyszała:
- Carot Alice ! – Jej.. przyjaciółka ( jak to
wspaniale brzmi ) weszła przestraszona na podwyższenie i usiadła na stołku,
miała na głowie tą tiarę jakieś pół minuty, a za chwilę usłyszała:
-
Gryffindor ! – Wielkie owacje spadły na jej przyjaciółkę. Znowu było kilka
osób, aż w końcu..
- Potter Lilyanne ! – Lily pewnie usiadła na stołku, nim czapka
dotknęła jej głowy usłyszała to samo co Ali. Następna była Domi, gdy usłyszała
swoje nazwisko niepewnie usiadła na stołku i czekała. Tiara wylądowała na jej
głowie i usłyszała jej głos.
-
Och, problem.. Wyczuwam w tobie jakiś opór, możesz być wielka w Slytherinie,
ale nie kłopocz się, widzę, że tego nie chcesz. Umysł też masz nie mały.. Ale..
Gryffindor !
Domi
uśmiechnięta od ucha do ucha i usiadła przy stole Gryfonów gdzie została ciepło
przyjęta.
-
Co tak długo ? – Szepnęła siedząca obok niej Lily.
-
Później – Powiedziała widząc siadającą obok niej Roxy. Oprócz nich, do Gryfonów
dołączyło 3 chłopców. Bliźniacy i jakiś jeszcze jeden. Widać było, że już się
zdążyli poznać, zresztą tak samo jak dziewczyny. Nagle wszystkie rozmowy
ucichły, powstała czarownica, która siedziała na środku przy stole
nauczycielskim i powiedziała donośnym głosem:
-
Gratuluję przydzielonym osobom ! Chciałabym powiedzieć, że wychodzenie do
zakazanego lasu jest zakazane ! Proszę też nie denerwować nowej pani woźnej.
Poznacie ją niewątpliwie wkrótce. Nie ma zmian w gronie nauczycielskim. Powiem
wam, jako że przeżyłam wiele, cieszcie się wolnością ! – Zapukała 3 razy w stół
– odpukać, żeby nie zapeszyć ! Uśmiechnęła się smutno i klasnęła w ręce. Na
stołach pojawiły się różne dania, większości Domi w życiu nie widziała na oczy.
Zaczęła zajadać tak jak wszyscy. Potem były desery. Gdy wszyscy zaczęli
przysypiać na swoich stołach, ponownie wstała dyrektorka, każąc prefektom
odprowadzić nas do salonów i czegoś tam jeszcze. Wstając, Domi zauważyła, że
jej krawat sam zmienił barwę na czerwono-złoty. Po chwili podeszły do Diany.
-
Skąd ja wiedziałam, ze będziecie w Gryffindorze ? Chodźcie za mną !
Szli
przez korytarze, mijali portrety wesoło gawędzące między sobą. Nie dziwiło to
już Domi, nie dziwiły jej nawet duchy. Każdy pierwszoroczniak sprawiał wrażenie
jakby chciał zapamiętać drogę, po jakiś 5 minutach doszli do obrazu na którym
była gruba kobieta.
-
Proszę hasłooo – Powiedziała śpiewnym głosem, który chyba tylko dla niej
wydawał się ładny.
-
Przyjaźń – Powiedziała dokładnie Diana i portret otworzył przejście – Co
miesiąc jest nowe hasło, tylko tak można się dostać do naszego pokoju
wspólnego. Dziewczęta proszę za mną, a chłopcy pójdą za Danem – Wskazała
wysokiego bruneta z podobną odznaką i weszła na schody, dziewczynki poszły za
nią do pierwszych drzwi, na których były ich nazwiska – Tutaj jest wasza
sypialnia, tu macie drzwi do garderoby, wskazała na jedne, a tu do toalety. Na
środku stoją wasze rzeczy. Śniadanie zaczyna się o 6 a kończy o 8, o tej
godzinie rozpoczynają się lekcje. W razie pytań, kierujcie się do prefektów.
Nasz dom ma ich szóstkę. Dobranoc.
Po
tym jakże usypiającym monologu wyszła a dziewczynki zaczęły się przepychać,
żeby zając najlepsze łóżka. Domi dorwała to przy oknie, najbliżej drzwi do łazienki.
Roxy to naprzeciwko najbliżej garderoby, obok niej była Alice, a obok Dominique
była Lily. Zajrzały do garderoby, było to nieduże pomieszczenie, były w nim
cztery duże szafki i tyle samo drążków, na których wisiały wieszaki. Gdy już
się rozpakowały, nie obyło się oczywiście bez śmiechu i zniszczenia jednej
bluzki, poszły zwiedzić łazienkę. Była przestronna, Z jednej strony miała wannę
a z drugiej prysznic, miała też wielką toaletkę i ogólnie wszystko co się
normalnie mieści w łazience. Wyłożona
kremowymi płytkami za złotym wzorkiem, była bardzo nowoczesna jak na taki
starodawny zamek. Zresztą sypialnie też zachwycały. Nie za duże. Z bordowymi
ścianami, podłogi wyłożone ciemnym drewnem. Na podłodze był dywan,
kolorystycznie dopasowany do ścian. A łóżka wykonane z identycznego jak podłoga
drewna miały odsuwane kotary. Do tego dwa duże okna. Było bardzo wygodnie.
Dziewczyny po wielkiej bitwie na poduszki, o to która pierwsza pójdzie do
łazienki ( wygrała Roxy ), umyte i przebrane w piżamy zasnęły. Nie zauważyły,
że była już 3 rano, a przecież muszą wstać wcześnie.
*Połączyłam
piosenki tiary z książek ( nie zabijajcie ) Nie chciało mi się samej czegoś
wymyślać.
< Liczę na konstruktywną krytykę, wiem, ze jest bez sensu, nudne i są błędy >
omnomnm pulpeciku <3 Jakbym widziała siebie w tej łódce ._. Też pewnie bym wyleciała, ale ja bym się utopiła ze śmiechu ._. ROZDZIAŁ SWIETNY! Lolz one mają łazienkę i z niej korzystają. W książkach ani filmach w ogóle z nich nie korzystali XD Ja chcę już następny rozdział pulpeciku . :D Love ya ♥
OdpowiedzUsuńWiem szkoda, ze się nie utopiłaś ;_; XD Pisz: "nie będę opowiadać kłamstw" ! Bo się z łazienki korzysta.. wiesz..? XD Ja byłam klops ! ;3 Za 100 lat może.. XD
OdpowiedzUsuńrozdział super i nawet tak do końca sięnie zorientowałam że to z róznych częśni mślałam że sama niektóre wymiśliłaś,:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;3 Może za milion lat sama wymyślę. Miło wiedzieć,że ktoś to czyta <3
OdpowiedzUsuńkiedy następny ? :D :D ~asia
OdpowiedzUsuńPewnie dziś ! Idę pisać ;*
UsuńAwww jesteś świetna :*:* Normalnie ja chcę jeszcze :*:* Kocham kocham kocham <33
OdpowiedzUsuń*o* Dziękuję, ja tez cię kocham kocham kocham ! ;***
UsuńPierwszy rozdział na http://xthey-dont-know-about-us.blogspot.com/ :) Co do rozdziału - świetny oczywiście. Czekam na kolejny. <3 X
OdpowiedzUsuńDzięki, oki <3
UsuńSliczne !! Swietne i wgl. ale czasami sie powtarzasz ale sie nie przejmuj tez to mam :P Kocham Cie :**
OdpowiedzUsuń