niedziela, 11 listopada 2012

3. Ślizgoni są źli..

Dla Kasi i Magdy, bo nie boją się klawiatury..


"...wszystkie drogi prowadzą do ludzi."
  Antoine de Saint-Exupéry — Mały Książę 

Następny tydzień zleciał dziewczynce bardzo szybko, codziennie wstawała wcześnie i czytała książki, bała się, że pomimo to będzie najgorsza, strasznie chciała wypróbować zaklęcia, wyuczyła się teorii na pamięć ale bała się. Okropnie się bała, że jej nie wyjdzie, albo, że się obudzi, wolała żyć w nieświadomości, która zżerała ją od środka. Gdy został jej dokładnie tydzień, zanim wyruszy do szkoły przemogła się, stanęła na środku pokoju, wzięła różdżkę do ręki i wypowiedziała drżącym głosem formułkę zaklęcia lumos, koniec jej różdżki zaświecił się leciutko.  Już pewniej powiedziała nox i kilka razy to powtórzyła. Wyszło jej bez żadnych trudności. Gdy zaczęła skakać z radości po pokoju niechcący strąciła ramkę ze zdjęciem jej i babci, przestraszyła się i zdenerwowała. Już chciała iść po zmiotkę kiedy przypomniała sobie kim jest, złapała różdżkę i wypowiedziała wyuczone zaklęcie: reparo ramka  nie dość, że się naprawiła, to wskoczyła samoistnie na biurko. Dziewczynka patrzyła na to oniemiała.
- Kochanie ! Obiad !
- Idę – Rzuciła się biegiem na dół w ręku wciąż ściskając różdżkę. Z szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami, pośpiesznie zjadła obiad i wróciła na górę ćwiczyć zaklęcia, zarówno szkolne, jak i te z książek „101 pożytecznych zaklęć” i  „niezbędnik nastoletniej czarownicy”. Już była pewna, ze nie będzie odstawać. Oraz, że jej nie wyrzucą, przeczytała całą historie Hogwartu.  Gdy przerobiła większość zaklęć, niektóre wychodziły jej dopiero za 2 czy 3 razem, wstydziła się tego, ale nie poddawała się, rozpoczęła czytanie książki o wojnie. Zajęło jej to 2 dni. Miała potem koszmary, zastanawiała się czy jej rodzice nie zginęli przypadkiem. To było straszne, współczuła Harremu Potterowi, ale go troszkę rozumiała.  W ostatnich dniach Dominique pakowała i rozpakowywała kufer jakieś 20 razy. Gdy otworzyła oczy 31 sierpnia uśmiechnęła się szeroko, lecz gdy pomyślała o babci posmutniała. W końcu rozpocznie nowe życie, a jej babcia zostanie tu sama. Jednego była w 100 % pewna, nigdy już nie będzie tą spokojną Domi. Podeszła do swojej szafy i krytycznie spojrzała na bałagan jaki tam zostawiła. Potem podeszła do kufra. Wyrzuciła wszystkie ubrania na środek pokoju i segregowała je i składała, Postanowiła wybrać sobie dwa stroje, na dziś i na jutro. Podobno ma być bardzo słonecznie w całej Anglii, ale czy tam w Hogwarcie też ? Na dziś wybrała granatową krótką spódniczkę i prostą różową koszulę, włosy rozczesała i pozostawiła w lekkich falach do te tego wybrała czarne sandałki. Na jutro przygotowała ciemne spodenki, fioletową bluzkę z krótkim rękawem i szary sweterek. Resztę ubrań, rzeczy i książek spakowała do kufra. Włożyła tam też swoje oszczędności zamienione na czarodziejskie pieniądze, zdjęcie swojej babci i kilka innych drobiazgów. Na samą górę włożyła szatę czarodzieja i szczęśliwa zeszła na dół. Po zjedzeniu śniadania postanowiła wybrać się na spacer, żeby pożegnać się z miejscem gdzie spędziła kawał swojego życia, poszła do centrum, obeszła wszystkie sklepy, ludzie byli do niej nawet pozytywnie nastawieni więc pożegnała się z każdym i ruszyła do najważniejszego dla niej miejsca. Do swojego azylu, ale z jej szczęściem musiała po drodze trafić na Lucy, jej dwie sobowtórki oraz chłopaków za którymi latały.
- Proszę. Proszę, kogo moje śliczne oczy widzą ? Głupią idiotkę, którą zaraz zamkną w zakładzie dla obłąkanych. – Zironizowała Lucy i zaśmiała się sztucznie badając reakcję chłopaków.  W Domi się zagotowało, jak ona śmie psuć jej dzień. Jutro i tak wyjeżdża..
- Wiesz co ?! Obrażasz mnie od kiedy pamiętam, to zawsze ja byłam tą dorosłą, tą która nie odpowiadała ale koniec ! Mam dość ! Jak jesteś zazdrosna to powiedz, wiem, że jestem atrakcyjna ! Jestem sobą, a nie jakąś sztuczną zołzą ! Twoje odzywki są do bani i zajmij się swoim życiem, a nie tylko ciągle moim ! Jutro wyjeżdżam i będą ponad tobą, ba ja już jestem ponad tobą ! Ogarnij siebie i swoje ego pusta zołzo ! – Zostawiła oniemiałych „znajomych” i ze łzami w oczach poszła nasz rzekę.
Spacerowała sobie brzegiem kiedy zobaczyła na dnie coś błyszczącego, niewiele myśląc weszła do wody i podeszła do wysokiej trawy, wyciągnęła ona mały diamencik o dziwnym kształcie, ale co on tu robi ? Pewnie to cyrkonia, ale coś nie pozwoliło Domi jej go wyrzucić. Wsadziła go d kieszeni i wyszła z wody, zaczynało się już ściemniać, a ona była bardzo głodna, wiedziała też, że jej babcia bardzo się martwi, dlatego szybkim krokiem skierowała się w stronę domu. Weszła do kuchni gdzie babcia uśmiechnęła się ze zrozumieniem i wskazała na sowę, która natychmiast do niej podleciała i dała list. Domi wystraszyła się , że chcę ją wyrzucić, z bijącym sercem przeczytała treść:
Kochana Domi !
 Nie mogę jutro po Ciebie przybyć, musze się zająć przydziałem. Przepraszam najmocniej, dyrektorka wysyła po Ciebie prof. Milicente Bulstrode, nauczycielkę transmutacji, wredna jest, więc uważaj.. Była Ślizgonką.
Przytulam Neville
Domi westchnęła, trochę się bała, ale da radę. Śligonką, mało jej to mówiło, ale chyba chodziło o założycieli czy coś. Nie było o tym dużo w Historii Hogwartu.
- Babciu, może się wycofać ?
- Kochanie, to twoja szansa. Wiem jakie są twoje relacje z rówieśnikami, to tam jest twoje miejsce słonko.
- Dziękuje babciu, pójdę już spać, jutro musze wcześnie wstać – Uśmiechnęła się słabo i przytuliła babcię.
- Dobranoc kochanie.
Domi szubko usnęła, obudziła się koło 6 rano wypoczęta i straszliwie zdenerwowana, dopakowała do kufra ubrania które miała wczoraj na sobie, ubrała się w te przygotowane, wykonała poranną toaletę i jeszcze raz obejrzała cały swój pokój. Będzie tęsknić, z cichym westchnieniem zaciągnęła kufer na dół. Postawiła na min klatkę z sową, którą nazwała Dafne i zasiadła do śniadania. Babcia dała jej jeszcze z tuzin jej słynnych pączków i drożdżówek. Dokładnie o 10:30 usłyszały cichy trzask i puknie do drzwi, babcia wpuściła do środka dziwnie wyglądającą, młodą brunetkę w szacie czarodzieja. Miała wystającą szczękę i czarne oczy, do tego nie można by jej nazwać chudą, a nawet wręcz przeciwne.  Domi spojrzała z obawą na babcię i uściskała ją.
- Kocham cię babciu – Wyszeptała
- I ja ciebie słonko, wyślij mi list jak znajdziesz chwilę skarbeńku.
- Dzień dobry, czy mogłabyś się ruszyć, nie mam całego dnia – Powiedziała nie miłym głosem profesorka.
- Oczywiście panie profesor, a przepraszam.. Pani Profesor.. – Domi sama nie wiedziała skąd u niej tyle jadu, ale na pewno nie znajdą z tą kobietą wspólnego języka.
- Chodź dziewczyno. !
- Papa. Babciu ! – Mili ( tak strasznie jej pasuje takie zdrobnienie, że aż wcale ) zmniejszyła jej rzeczy  i wyciągnęła ramię, Domi je chwyciła i poczuła uścisk w okolicach pępka. Tym razem zniosła to bardzo dobrze, i widziała zawód w oczach jej nowego wroga. Kobieta bez słowa wcisnęła jej wózek z jej rzeczami i zostawiła ją na środku stacji King Cross. Dominique była tu po raz pierwszy i rozglądała się wokoło, nie było tu tłoczno. Dziewczynka wyciągnęła z kieszeni bilet i zobaczyła, ze powinna skierować się na peron 9 i ¾ , Gdy doszła do 9 zdziwiła się, że nie widzi nigdzie opisanego na bilecie, dalej był dziesiąty, jedenasty… Dziewczynka zerknęła za zegarek. Było za dziesięć. Usiadła zrezygnowana na ławeczce i zastanawiała się jakim cudem wróci do domu, jak się wytłumaczy babci i jak zniesie nowy rok szkolny, przecież Lucy nie da jej żyć. Po jej policzku spłynęła jedna łza, symbolizowała ona całą jej bezradność, zawód i smutek. A tak się cieszyła.. Z westchnieniem spojrzała na swoją sowę, Mogłaby napisać do Nev’a ale on pewnie był wynajętym aktorem a sówka i tak w 8 minut nie zaleci i nie wróci.
- Och Dafne, chyba jednak nie będę miała konfliktów z Mili, ani nie będę miała przyjaciela w Nevillu. Ale zawsze mam ciebie. – Sówka pokonała główką i zamknęła swoje zielone oczka. Domi wstała i chciała ruszać do wyjścia gdy zauważyła rodzinę, którą widziała na Pokątnej. Szybko jedno po drugim pobiegli na metalową barierkę i zniknęli. „nie mam nic do stracenia” pomyślała i także pobiegła w stronę barierki. Udało jej się ! Wylądowała w całkiem innym miejscu pełnym dziwnych ludzi i dzieci, wszyscy się żegnali i witali, były uśmiechy, łzy i sowy.. Uśmiechnęła się, bo pomimo wszystko czuła się tu dobrze. Stała chwilę i podziwiała, wskutek czego prawie nie zdążyła wsiąść do pociągu. Gdy się już wdrapała, ruszył. Długo szukała wolnego przedziału zaglądając w okna, gdy dochodziła do końca traciła nadzieję. Nagle usłyszała krzyki z ostatniego przedziału, złapała różdżkę i pobiegła tam. Drzwi były otwarte, w przedziale siedziały 3 lekko przestraszone dziewczyny a nad nimi stał jakiś wysoki brunet w czarnej szacie z zielonymi wstawkami, a obok niego dwóch chłopaków, w stylu gorylów. Ten pierwszy kłócił się z dziewczynkami i w pewnym momencie wycelował różdżkę w ciemnowłosą dziewczynkę..
- Cruc..
- Expelliarmus ! – Krzyknęła Domi a różdżka chłopaka upadła na ziemię kawałek od niego.
- Jak śmiałaś ty mała szlamo ?! – wrzasną na nią, a jego Goryle wycelowali w nią różdżkami. Przestraszyła się ale nie dała tego po sobie poznać.
- A śmiałam napuszony.. kretynie ! – warknęła. Jeden z jego kolegów zirytował się i rzucił w nią jakimś zaklęciem. Miało fioletowy promień i drasnęło ją w policzek, ponieważ w porę się odsunęła. Nie usłyszała formułki, ale poczuła gorącą ciecz na twarzy. Gdy drugi kolega już chciał ją atakować zza jego pleców usłyszał jakieś krzyki a twarze trójki chłopaków zaczęły puchnąć. Zdenerwowani czym prędzej poszli w inną stronę, a Domi usiadła na swoim kufrze.
- Hej, boli cię policzek ? – Zapytała rudowłosa dziewczynka. Nie jestem sama z tym kolorem Pomyślała Domi.
- Nie jest źle. Dzięki za troskę – Wstała i chciała iść dalej. Zastanawiała się czy podróż będzie długa, bo mogłaby posiedzieć na korytarzu.
- A ty gdzie ? – Zapytała brunetka. Była całkiem wysoka, miała ciemną cerę i długie falowane ciemno-brązowe włosy, do tego pełne usta, była śliczna.
- Nie wiem, nie mam gdzie – Uśmiechnęła się lekko.
- To się nie zastanawiaj i siadaj – Powiedziała wesoło ta druga. Miała proste, niedługie, rude włosy, była mniejsza od brunetki, miała jasną cerę i kilka piegów. Do tego duże błyszczące brązowe oczy, tak jak poprzednia. Dominique weszła do przedziału, ustawiła swój kufer i klatkę z Dafne i usiadła. W środku była jeszcze jedna dziewczyna, wyglądała na spokojną. Miała długie blond włosy, jasną cerę i wielkie niebieskie oczy. Była wręcz ideałem.
- Witaj jestem Alice. Alice Carot, idę teraz do pierwszej klasy, a raczej jadę – Uśmiechnęła się promiennie.
- Ja jestem Lily Potter. Też jestem pierwszoroczna – Wywróciła oczami.
- A ja Roxanne Weasley , Roxy. Jestem spokrewniona z tą tu – wskazała na Lily – I oczywiście idę na pierwszy rok.
- A ja jestem Dominique Roven, tak samo jak wy, pierwszy raz jadę d Hogwartu. I moi rodzice nie byli czarodziejami.. Więc mogę jeszcze wyjść..
- Co ty gadasz ? Pochodzimy z najsłynniejszej rodziny zdrajców krwi.
- A ja Jestem pół-krwi. Ale co to ma za znaczenie, przecież ty rozbroiłaś gościa z siódmego roku ! A mi ledwo lumos wychodzi, ja wiem, że mamy się tam uczyć ale wiecie nie chcę odstawać ani nic, a tak wgl. to dużo gadam, chociaż jestem raczej spokojna, bardzo bym chciała być Gryfonką a wy ? – Powiedziała spokojnie, chociaż szybko Alice.
- My to chyba nawet wyboru nie mamy – Powiedziały jednocześnie Roxy i Lily.
- A ja niezbyt wiem.. Wiem, że nie chcę iść do tych zielonych, mam na pieńku z nauczycielką transmutacji i chłopakiem z siódmego roku.
- Z tego co widać, ciebie również czeka Gryffindor.. – Wszystkie zaczęły się śmiać. Chociaż nie do końca wiedziały dlaczego. Dominique już czuła, że gdzieś pasuje.. 

5 komentarzy:

  1. aaaaa mam dedykacje dziekuje :******* swietne tak wciagajace ze wydaje mi sie krotkie a moje sa krotsze hahahaha :3 czekam na nastepny szybciutko :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę ;3 Postaram się, ale.. EGZAMINY PRÓBNE O.O

    OdpowiedzUsuń
  3. omnomnom. Dzięki za dedykację ! :D Zapomniałam ci w tamtym rozdziale napisać, że strasznie podoba mi się cytat. Rozdział świetny :D Zastanawia mnie jak Domi się dowie że jest Weasley. :3 Czekam na następny ♥ Love ya ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha. Mnie też to zastanawia.. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne opowiadanie, podoba mi się. ;> Czekam na kolejny rozdział i przy okazji zapraszam na swojego bloga : http://xthey-dont-know-about-us.blogspot.com/ :)X

    OdpowiedzUsuń